Polska Społeczność Chrześcijańska w Holandii
  Uzdrowiona z białaczki
 

         Krystyna Kuczyńska ze Strzelec Kraj.                              Krystynę znam osobiście O mojej chorobie dowiedziałam się w kwietniu 2007 r na badaniach kontrolnych. Stwierdzono , że mam nowotwora i skierowano mnie na Onkologię do szpitala w Poznaniu. Popadłam w depresję z tego powodu i nie pojechałam w ustalonym terminie. Pamiętam, że w czerwcu robiłam badania na miejscu w Strzelcach Kraj, gdyż już nie mogłach chodzić ani spożywać pokarmów. Po badaniach lekarz stwierdził, że choruję na białaczkę ostrą i pozostało mi maks 5 lat życia, jeśli będę miała transfuzje krwi. Lecz zgodę na to musi wyrazić profesor z Onkologii w Poznaniu. Troche odwlekałam z wyjazdem. Pewnego dnia straciłam przypomność i obudziłam się w Poznaniu na Onkolologi. Pamiętam , że lekarze stojący obok mówili, że trzeba mnie przetransportować do Szczecina, bo nie ma sensu w tym stanie robić transfuzji krwi. W tym czasie dostałam również atak padaczki. Przewieźli mnie do Szczecina. Gdy tam się obudziłam, byłam podłączona do aparatury tlenowej i respiratora. Profesor stwierdził do drugiego - co wy mi tu przywieźliście, nie ma już co leczyć, ona w każdej chwili może umrzeć. Wyniki były tak bardzo słabe, że faktycznie w każdej chwili mogłam umrzeć. W tym czasie miałam takie wyniki: HGB 4,4 i HCT 12,2 % ( procent krwi) . Tam podawano mi krew 2 x w tygodniu i dożywiano kroplówkami, gdyż nie przyjmowałam pokarmów. Od sierpnia miałam również zabiegi zwane dializą nerkową. Były bardzo bolesne. Po pewnym czasie mój stan zdrowia trochę się poprawił i mogłam jeździć do domu na przepustki 2 dniowe, raz w tygodniu. Mimo leczenia stan zdrowia zaczął się znowu pogarszać, a wyniki stały w miejscu. W tym czasie znowu się załamałam i chciałam popełnić samobójstwo. Zatrułam się lekami. Odratowano mnie w szpitalu. Po powrocie do domu zaczęłam się bardziej interesować wiarą chrześcijańską, gdyż miałam koleżenkę, która już od kilku miesięcy czytała mi Biblię i przynosiła płyty z pieśniami chrześcijańskimi nagranymi w kościele do którego chodziła. W słowach pieśni i Biblii odnajdowałam sens życia i pragnienie poznania Jezusa. Pamiętam, że przechodzac przez różne przykre sytuacje w życiu modliłam się do Jezusa, chociaż nie wiedziałam kim On tak naprawdę jest. Jednak miałam w sercu przekonanie, że jest dobry i może mi pomóc. W październiku koleżanka zaprosiła mnie na koncert chrześcijański organizowany przez zbór do którego chodziła na nabożeństwa. Odbył się w Domu Kultury w Strzelcach Kraj, w miejscowości , gdzie mieszkam. Przeżyłam tam dotyk Bożej miłości. Zrozumiałam , że warto żyć, aby poznać Jezusa Chrystusa, który został bardzo wyraźnie przedstawiony w pieśniach i świadectwach. Po koncercie słuchałam pieśni tego zespołu i zaczęłam sama czytać Biblię. W listopadzie zaczęłam jeździć na nabożenstwa razem z koleżanką do tego zboru w Gorzowie Wlkp i na spotkania modlitwne do Sarbiewa, gdzie spotykała się część osób ze zboru miaszkająca w okolicy Strzelec Kraj. Tam coraz bardziej poznawałam Boga, budowałam swoją wiarę . Odczułam również potrzebę , aby odać swoje życie Jezusowi. Tak też uczyniłam. Jezdżąc na nabożeństwa poczułam się lepiej na zdrowiu, chociaż wyniki się nie poprawiały. Tam modlono się o moje uzdrowienie. Odczuwałam, że w moim sercu wzrasta wiara, że zostanę uzdrowiona. W dalszym ciągu jeździłam do szpitala w Szczecinie na przyjmowanie krwi i dokarmianie kroplówkami. Miałam coraz większe bóle, szczególnie podczas dializ nerkowych. W tych bólach miałam załamania, sama nie wiedząc czy chcę żyć czy nie. Lecz gdy przypomniałam sobie o Jezusie Chrystusie z pieśni, które słuchałam, to zaczynałam się gorąco modlić i czułam sie lepiej. Ostatni raz pojechałam do szpitala w grudniu po świętach. Tam otrzymymałam przekonanie, że już tu wiecej nie przyjadę, chociaż sytuacja zdrowotna nagle się pogorszyła, gdyż mój organizm nie chciał przyjąć krwi. Dostałam bardzo silną gorączkę. Traciłam przytomność. W tym czasie miałam wizję, w której zobaczyłam Pana Jezusa , który wyciągnął do mnie ręce, a ja szłam w Jego kierunku. On podchodził także do mnie. Był w białej długiej szacie. Z boku na szacie miał cerkę, miał cerowaną szatę z poszerzanymi rękawami. Z wyglądu był takim samym człowiekiem jak my. Powiedział do mnie - ,,Nie płacz". Nagle zobaczyłam jak źli ludzie zaczęli bić Jezusa grubymi batami. Później szłam pod górę i zobaczyłam , że Pan Jezus jest przybity do krzyża. Podeszłam do krzyża i objełam jego stopy i zaczęłam mocno płakać. Pan Jezus spojrzał na mnie, uronił łzy i powiedział - ,,Nie płacz , Ty będziesz żyć". Gdy obudziłam się nadal płakałam. Zaczęłam się modlić i z pełną świadomością oddałam swoje życie Jezusowi i powiedziałam - Niech Twoja wola Panie się spełni w moim życiu, niezależnie od tego czy będę żyć czy nie.Nigdy od ciebie nie odejdę. Byłam roztrzęsiona. W tym czasie nawet spadłam z łóżka, bo chciałam iść do toalety, a nie miałam siły. Pielęgniarki zaprowadziły mnie. Tam słyszałam jak mówiły między sobą, że ja umrę. Bardzo się tym przejęłam i po chwili nastąpił atak padaczki, którą miałam od dziecka. Następnego dnia rano dowiedziałam się, że nie wypuszczą mnie na przepustke do domu, chociaż początkowo profesor mówił, że zostanę przewieziona przewozówką. Miałam przekonanie, że muszę opuścić szpital , bo gdy zostanę to umrę. W sobotę uciekłam ze szpitala, chociaż byłam bardzo słaba. Po drodze na PKS kilka razy upadłam. Ludzie myśleli, że jestem pijana i nawet mi nie pomagali, lecz śmiali się ze mnie. Akurat kierowcą autobusu był mój sąsiad z klatki. Wyszedł z autobusu i posadził mnie na pierwszym siedzeniu. Przywiózł mnie pod dom i zaprowadził do mojego mieszkania. W niedzielę poczułam się jeszcze gorzej - traciłam przytomność. Mąż z dziećmi tego dnia kilkakrotnie wzywali karetkę, lecz lekarze nie widzieli już dla mnie żadnego ratunku. Miałam dodatkowo zapalenie krwi. Podawali mi tylko morfinę na bóle. Zaczęła się agonia. Co jakiś czas jednak odzyskiwałam przytomność. Nie przyznałam się nawet w tym czasie o moim fatalnym stanie zdrowotnym pastorowi Szczepanowi, z którym miałam również kontakt telefoniczny i pisałam o wszystkim co się ze mną działo przez cały okres choroby po nawróceniu. W poniedziałek przyszła moja rodzina pożegnać się ze mną. Miałam wciaż przekonanie, że będę żyć. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że moge umrzeć. Mąż wzywał pogotowie, lecz już nie chcieli przyjezdżać. Jednak po zmianie lekarza przyjechali i powiedzieli do męża , żeby się przygotował na najgorsze, gdyż są to ostatnie chwile mego życia. Ja w tym czasie byłam nieprzytomna. Jednak jakiś czas przed przyjazdem karetki napisałam krótkiego sms-a do Pastora Szczepana, że bardzo źle się czuję. Po odjeździe karetki - jak mówił mąż i dzieci - przyjechał pastor Szczepan ze swoim bratem pastorem z Opola i modlili się nade mną. W tym czasie była włączona płyta z pieśnią Golgota, którą bardzo często słuchałam. Po około 20 minutach modlitwy odzyskałam przytomność i wstałam z łóżka. Pamiętam, że w pewnym momencie się przebudziłam i zobaczyłam, że pastorzy modlą się o mnie. Nagle odzyskałam siły. Wstałam z łóżka, ubrałam się, aby jechać z pastorami do ich domu, by tam przyjąć pamiątkę śmierci Chrystusa, gdyż pastor Szczepan miał przekonanie, aby koniecznie to uczynić. Mimo tego , że byłam dosyć słaba zeszłam nawet sama do samochodu. Mąż z córką byli w szoku. Nie wierzyli własnym oczom, lecz nic nie mówili. Chyba brakło im słów. Tam w domu przyjęłam pamiątkę śmierci Jezusa i pastorzy modlili się o pełne uzdrowienie z białaczki. Chociaż w tym czasie byłam przytomna i sprawna fizycznie - jak mówią inni - to nie pamiętam szczegółów. Wiem tylko, że w nocy zdziwiłam się, że nic mnie nie boli. Natomiast wydarzenia z następnego dnia pamiętam w szczegółach. Pamietam, że tego dnia było spotkanie modlitewne na które pojechałam z innymi osobami ze Strzelec Krajeńskich. Tam jeszcze raz obchodziliśmy pamiątke śmierci Jezusa. Mieliśmy wielką radość w Bogu. W kolejnych dniach czułKrystyna Kuczyńska ze Strzelec Kraj. Krystynę znam osobiście O mojej chorobie dowiedziałam się w kwietniu 2007 r na badaniach kontrolnych. Stwierdzono , że mam nowotwora i skierowano mnie na Onkologię do szpitala w Poznaniu. Popadłam w depresję z tego powodu i nie pojechałam w ustalonym terminie. Pamiętam, że w czerwcu robiłam badania na miejscu w Strzelcach Kraj, gdyż już nie mogłach chodzić ani spożywać pokarmów. Po badaniach lekarz stwierdził, że choruję na białaczkę ostrą i pozostało mi maks 5 lat życia, jeśli będę miała transfuzje krwi. Lecz zgodę na to musi wyrazić profesor z Onkologii w Poznaniu. Troche odwlekałam z wyjazdem. Pewnego dnia straciłam przypomność i obudziłam się w Poznaniu na Onkolologi. Pamiętam , że lekarze stojący obok mówili, że trzeba mnie przetransportować do Szczecina, bo nie ma sensu w tym stanie robić transfuzji krwi. W tym czasie dostałam również atak padaczki. Przewieźli mnie do Szczecina. Gdy tam się obudziłam, byłam podłączona do aparatury tlenowej i respiratora. Profesor stwierdził do drugiego - co wy mi tu przywieźliście, nie ma już co leczyć, ona w każdej chwili może umrzeć. Wyniki były tak bardzo słabe, że faktycznie w każdej chwili mogłam umrzeć. W tym czasie miałam takie wyniki: HGB 4,4 i HCT 12,2 % ( procent krwi) . Tam podawano mi krew 2 x w tygodniu i dożywiano kroplówkami, gdyż nie przyjmowałam pokarmów. Od sierpnia miałam również zabiegi zwane dializą nerkową. Były bardzo bolesne. Po pewnym czasie mój stan zdrowia trochę się poprawił i mogłam jeździć do domu na przepustki 2 dniowe, raz w tygodniu. Mimo leczenia stan zdrowia zaczął się znowu pogarszać, a wyniki stały w miejscu. W tym czasie znowu się załamałam i chciałam popełnić samobójstwo. Zatrułam się lekami. Odratowano mnie w szpitalu. Po powrocie do domu zaczęłam się bardziej interesować wiarą chrześcijańską, gdyż miałam koleżenkę, która już od kilku miesięcy czytała mi Biblię i przynosiła płyty z pieśniami chrześcijańskimi nagranymi w kościele do którego chodziła. W słowach pieśni i Biblii odnajdowałam sens życia i pragnienie poznania Jezusa. Pamiętam, że przechodzac przez różne przykre sytuacje w życiu modliłam się do Jezusa, chociaż nie wiedziałam kim On tak naprawdę jest. Jednak miałam w sercu przekonanie, że jest dobry i może mi pomóc. W październiku koleżanka zaprosiła mnie na koncert chrześcijański organizowany przez zbór do którego chodziła na nabożeństwa. Odbył się w Domu Kultury w Strzelcach Kraj, w miejscowości , gdzie mieszkam. Przeżyłam tam dotyk Bożej miłości. Zrozumiałam , że warto żyć, aby poznać Jezusa Chrystusa, który został bardzo wyraźnie przedstawiony w pieśniach i świadectwach. Po koncercie słuchałam pieśni tego zespołu i zaczęłam sama czytać Biblię. W listopadzie zaczęłam jeździć na nabożenstwa razem z koleżanką do tego zboru w Gorzowie Wlkp i na spotkania modlitwne do Sarbiewa, gdzie spotykała się część osób ze zboru miaszkająca w okolicy Strzelec Kraj. Tam coraz bardziej poznawałam Boga, budowałam swoją wiarę . Odczułam również potrzebę , aby odać swoje życie Jezusowi. Tak też uczyniłam. Jezdżąc na nabożeństwa poczułam się lepiej na zdrowiu, chociaż wyniki się nie poprawiały. Tam modlono się o moje uzdrowienie. Odczuwałam, że w moim sercu wzrasta wiara, że zostanę uzdrowiona. W dalszym ciągu jeździłam do szpitala w Szczecinie na przyjmowanie krwi i dokarmianie kroplówkami. Miałam coraz większe bóle, szczególnie podczas dializ nerkowych. W tych bólach miałam załamania, sama nie wiedząc czy chcę żyć czy nie. Lecz gdy przypomniałam sobie o Jezusie Chrystusie z pieśni, które słuchałam, to zaczynałam się gorąco modlić i czułam sie lepiej. Ostatni raz pojechałam do szpitala w grudniu po świętach. Tam otrzymymałam przekonanie, że już tu wiecej nie przyjadę, chociaż sytuacja zdrowotna nagle się pogorszyła, gdyż mój organizm nie chciał przyjąć krwi. Dostałam bardzo silną gorączkę. Traciłam przytomność. W tym czasie miałam wizję, w której zobaczyłam Pana Jezusa , który wyciągnął do mnie ręce, a ja szłam w Jego kierunku. On podchodził także do mnie. Był w białej długiej szacie. Z boku na szacie miał cerkę, miał cerowaną szatę z poszerzanymi rękawami. Z wyglądu był takim samym człowiekiem jak my. Powiedział do mnie - ,,Nie płacz". Nagle zobaczyłam jak źli ludzie zaczęli bić Jezusa grubymi batami. Później szłam pod górę i zobaczyłam , że Pan Jezus jest przybity do krzyża. Podeszłam do krzyża i objełam jego stopy i zaczęłam mocno płakać. Pan Jezus spojrzał na mnie, uronił łzy i powiedział - ,,Nie płacz , Ty będziesz żyć". Gdy obudziłam się nadal płakałam. Zaczęłam się modlić i z pełną świadomością oddałam swoje życie Jezusowi i powiedziałam - Niech Twoja wola Panie się spełni w moim życiu, niezależnie od tego czy będę żyć czy nie.Nigdy od ciebie nie odejdę. Byłam roztrzęsiona. W tym czasie nawet spadłam z łóżka, bo chciałam iść do toalety, a nie miałam siły. Pielęgniarki zaprowadziły mnie. Tam słyszałam jak mówiły między sobą, że ja umrę. Bardzo się tym przejęłam i po chwili nastąpił atak padaczki, którą miałam od dziecka. Następnego dnia rano dowiedziałam się, że nie wypuszczą mnie na przepustke do domu, chociaż początkowo profesor mówił, że zostanę przewieziona przewozówką. Miałam przekonanie, że muszę opuścić szpital , bo gdy zostanę to umrę. W sobotę uciekłam ze szpitala, chociaż byłam bardzo słaba. Po drodze na PKS kilka razy upadłam. Ludzie myśleli, że jestem pijana i nawet mi nie pomagali, lecz śmiali się ze mnie. Akurat kierowcą autobusu był mój sąsiad z klatki. Wyszedł z autobusu i posadził mnie na pierwszym siedzeniu. Przywiózł mnie pod dom i zaprowadził do mojego mieszkania. W niedzielę poczułam się jeszcze gorzej - traciłam przytomność. Mąż z dziećmi tego dnia kilkakrotnie wzywali karetkę, lecz lekarze nie widzieli już dla mnie żadnego ratunku. Miałam dodatkowo zapalenie krwi. Podawali mi tylko morfinę na bóle. Zaczęła się agonia. Co jakiś czas jednak odzyskiwałam przytomność. Nie przyznałam się nawet w tym czasie o moim fatalnym stanie zdrowotnym pastorowi Szczepanowi, z którym miałam również kontakt telefoniczny i pisałam o wszystkim co się ze mną działo przez cały okres choroby po nawróceniu. W poniedziałek przyszła moja rodzina pożegnać się ze mną. Miałam wciaż przekonanie, że będę żyć. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że moge umrzeć. Mąż wzywał pogotowie, lecz już nie chcieli przyjezdżać. Jednak po zmianie lekarza przyjechali i powiedzieli do męża , żeby się przygotował na najgorsze, gdyż są to ostatnie chwile mego życia. Ja w tym czasie byłam nieprzytomna. Jednak jakiś czas przed przyjazdem karetki napisałam krótkiego sms-a do Pastora Szczepana, że bardzo źle się czuję. Po odjeździe karetki - jak mówił mąż i dzieci - przyjechał pastor Szczepan ze swoim bratem pastorem z Opola i modlili się nade mną. W tym czasie była włączona płyta z pieśnią Golgota, którą bardzo często słuchałam. Po około 20 minutach modlitwy odzyskałam przytomność i wstałam z łóżka. Pamiętam, że w pewnym momencie się przebudziłam i zobaczyłam, że pastorzy modlą się o mnie. Nagle odzyskałam siły. Wstałam z łóżka, ubrałam się, aby jechać z pastorami do ich domu, by tam przyjąć pamiątkę śmierci Chrystusa, gdyż pastor Szczepan miał przekonanie, aby koniecznie to uczynić. Mimo tego , że byłam dosyć słaba zeszłam nawet sama do samochodu. Mąż z córką byli w szoku. Nie wierzyli własnym oczom, lecz nic nie mówili. Chyba brakło im słów. Tam w domu przyjęłam pamiątkę śmierci Jezusa i pastorzy modlili się o pełne uzdrowienie z białaczki. Chociaż w tym czasie byłam przytomna i sprawna fizycznie - jak mówią inni - to nie pamiętam szczegółów. Wiem tylko, że w nocy zdziwiłam się, że nic mnie nie boli. Natomiast wydarzenia z następnego dnia pamiętam w szczegółach. Pamietam, że tego dnia było spotkanie modlitewne na które pojechałam z innymi osobami ze Strzelec Krajeńskich. Tam jeszcze raz obchodziliśmy pamiątke śmierci Jezusa. Mieliśmy wielką radość w Bogu. W kolejnych dniach czułam jak nabieram sił. Zrobiłam badania krwi. Okazało się , że HGB wynosiło 9,4 a HCT : 29 % . Lekarz , który znał cała historię choroby myślał, że pomylono wyniki. Powtarzał je trzy razy. Nie mógł uwierzyć. Zapytał mnie się co ja zrobiłam. Ja odpowiedziałam, że Jezus mnie uzdrowił. Dzwonił jeszcze do szpitala w Poznaniu i Szczecinie upewniając się. Tam mu powiedzieli, że jest rzeczą niemożliwą, że ja żyje. Byli również mocno zaskoczeni tymi wynikami. Miejscowa Służba Zdrowia do dzisiaj patrzy na mnie jak na zjawę. Nie mogą uwierzyć. Na badaniach krwi za 2 tygodnie wyniki wynosiły HGB :13,1 i HCT : 42% , co oznacza, że jestem całkowicie zdrowa. Już nie chodzę na badania i nie biorę żadnych leków. Zresztą leki odstawiłam od razu na początku roku. Moim uzdrowieniem zainteresowały się również media ( telewizja TVN i gazeta) i przeprowadzili ze mną wywiad. Do wyemitowania tego materiału na razie nie doszło, bo jest sprzeciw kilku osób z zarządu ze względu na wiarę, jak mówił mi redaktor. Zostałam uzdrowiona również z innych chorób. Wcześniej chorowałam na nadciśnienie tętnicze, tarczycę, cukrzycę, nerki i wątroba przestawały pracować, również miałam słaby wzrok. Wierzę, że jestem również uzdrowiona z padaczki. Chwała za to wszystko mojemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi am jak nabieram sił. Zrobiłam badania krwi. Okazało się , że HGB wynosiło 9,4 a HCT : 29 % . Lekarz , który znał cała historię choroby myślał, że pomylono wyniki. Powtarzał je trzy razy. Nie mógł uwierzyć. Zapytał mnie się co ja zrobiłam. Ja odpowiedziałam, że Jezus mnie uzdrowił. Dzwonił jeszcze do szpitala w Poznaniu i Szczecinie upewniając się. Tam mu powiedzieli, że jest rzeczą niemożliwą, że ja żyje. Byli również mocno zaskoczeni tymi wynikami. Miejscowa Służba Zdrowia do dzisiaj patrzy na mnie jak na zjawę. Nie mogą uwierzyć. Na badaniach krwi za 2 tygodnie wyniki wynosiły HGB :13,1 i HCT : 42% , co oznacza, że jestem całkowicie zdrowa. Już nie chodzę na badania i nie biorę żadnych leków. Zresztą leki odstawiłam od razu na początku roku. Moim uzdrowieniem zainteresowały się również media ( telewizja TVN i gazeta) i przeprowadzili ze mną wywiad. Do wyemitowania tego materiału na razie nie doszło, bo jest sprzeciw kilku osób z zarządu ze względu na wiarę, jak mówił mi redaktor. Zostałam uzdrowiona również z innych chorób. Wcześniej chorowałam na nadciśnienie tętnicze, tarczycę, cukrzycę, nerki i wątroba przestawały pracować, również miałam słaby wzrok. Wierzę, że jestem również uzdrowiona z padaczki. Chwała za to wszystko mojemu Zbawiciel

 
 
  www.jezuspanem.pl.tl