Polska Społeczność Chrześcijańska w Holandii
  „Widziałem niebiosa”
 
Wasyl Sawicz Cuda Królestwa Bożego „Widziałem niebiosa” Adnotacja Proponowana broszurka Wasyla Sawicza ze świadectwem o Królestwie Bożym, przeznaczona jest przede wszystkim dla ludzi, którzy uwierzyli w Pana Jezusa Chrystusa, aby umocnić ich w wierze. Broszurka ta jest twardym pokarmem. Także dla ludzi nie znających Boga będzie ciekawym opowiadaniem świadka i być może da to natchnienie do przemyślenia swojego ziemskiego życia i podjęcia najważniejszej w życiu decyzji. Redakcja i korekcja; I. Mokroguz Komputerowa wersja; W. Czebanenko Projekt okładki; T.Kukosz Z rosyjskiego przetłumaczył; Wdowiak Czesław PRZEDMOWA Drodzy czytelnicy! Świadectwo, które wy trzymacie w rękach, nie jest niczym innym, ja tylko listem z Nieba dla ludzi w ostateczne dni. Dwa tysiące lat temu, Pan Jezus Chrystus objawił się ludziom jako Zbawiciel i mówił ; pokutujcie bo przybliżyło się Królestwo Boże, Mat: 3;2. My wszyscy dobrze wiemy co się działo później. Pan Jezus Chrystus złożył Siebie jako ofiarę żywą i doskonałą Bogu za wszystkich ludzi, aby oni nie zginęli, ale mieli żywot wieczny – przelał niewinną świętą krew, cierpiał wielkie męki, znosił poniżanie i odrzucenie, został ukrzyżowany na krzyżu Golgoty wraz z dwoma złoczyńcami. Trzeciego dnia Bóg wzbudził Go z martwych, posadził obok Siebie i dał Mu wszelką władzę na Niebie i ziemi. Pan Jezus mówił w tym czasie, że przybliżyło się Królestwo Boże, mówił także; że nikt nie wstąpił do Nieba, tylko Ten – który zstąpił z Nieba Syn Człowieczy. Ew. Jana 3;13. Od tego czasu upłynęło już dwa tysiące lat, o ile jeszcze bardziej przybliżyło się Królestwo Boże do ludzi.. My znamy wielu sprawiedliwych – których Bóg brał na Niebiosa. Paweł apostoł, Erik Joner, Gery Wood i nasz ziemski Borys Pilipczuk, obecnie pastor w województwie Chmielnickim i inni, a na koniec Wasyl Sawicz, którego świadectwo przekazujemy w tej broszurce, te wszystkie Świadectwa są ostatniego czasu. Królestwo Boże nie tak wprost przybliżyło się do ludzi, Świadczą o tym; przepowiedziane przez Pana, spełniające się straszne znaki ostatniego czasu, których świadkami my z wami jesteśmy. Czarnobylska tragedia w 1986 roku, tragedia w Nowym Jorku 2001 rok, tsunami w Indonezyjskim regionie, na początku 2005 roku, wiele trzęsień ziemi, powodzi, pożarów, katastrof w których ginęły tysiące, dziesiątki tysięcy i setki tysięcy ludzi. Czasza Bożego gniewu przepełniona i przelewa się na ten świat przez wierzch, dzieje się dlatego, że narody świata tego w większości opuścili Swojego Stwórcę Boga i przyjęli drugiego, któremu na imię jest grzech. Ja głęboko rozumiem to wszystko co się dzieje w świecie, ja pragnę do Boga, troszczę się o czystość Jego Słowa, nie mogłem być obojętny, gdy obejrzałem kasetę ze świadectwem Wasyla Sawicza o Niebiosach. Dziękuję Lilii Gawriłowoj i bratu Mikołajowi Radczuku. Udało nam się odnaleźć brata Wasyla w Ameryce i duchowo być w społeczności razem z nim. Ja zrozumiałem, że brat Wasyl Sawicz to pomazaniec Boży, prorok i ewangelista kościoła Chrystusowego, niosący dzisiaj prawdę od Samego Pana Jezusa Chrystusa; żeby jak najwięcej ludzi poznało prawdę i dowiedziało się o Królestwie Bożym. Ja proponuję wam drodzy czytelnicy, nie kasety, ale broszurkę ze świadectwem Wasyla Sawicza. Jeszcze raz chcę powiedzieć wszystkim wierzącym i niewierzącym; , ludzie pokutujcie i proście przebaczenia grzechów u Pana Jezusa Chrystusa, chodźcie przed Nim w czystości sprawiedliwości i świętości zgodnie z Jego Słowem. Do Królestwa Bożego nie wejdzie nic nieczystego, ani nikt kto kłamie i czyni obrzydliwość, wejdą tylko ci – którzy są zapisani u Baranka w Księdze życia Obj.21;27. Pan Jezus Chrystus nas wszystkich bardzo przestrzega ; Oto przychodzę wkrótce – a zapłata moja ze mną, by oddać każdemu według uczynków jego. Obj.22 ; Niech błogosławi was Nasz Pan. Służący Jemu Jan Mokroguz PRZEBACZ PANIE, ŻE NIE POWIEDZIAŁEM LUDZIOM PRAWDY Pewnego razu przyszedłem z nabożeństwa, silnie pobity duchowo, i to przez tych braci i sióstr, od których ja tego się nie spodziewałem. Padłem na wersalkę, płakałem i bardzo silnie wołałem do Boga. Mówiłem w modlitwie; po co ja zostałem na tej ziemi. Ja już nie mogę, u mnie już nie ma sił, aby tu dłużej żyć. Podeszła do mnie moja żona, zaczęła mnie pocieszać, uspokajać i mówi; ile my już przeszliśmy, trzeba i to jeszcze przejść, ona często mi mówiła Bóg wie, że ty to zniesiesz, po coś to jest potrzebne. Tylko ja ciebie bardzo proszę, aby Bóg nie usłyszał słów narzekania z ust twoich, ochroń Panie go. Będziemy się modlić i nastanie dzień kiedy pójdziemy tam i o wszystkim zapomnimy”. Gdy żona to mi powiedziała, położyliśmy się spać, zaczęła się godzina pierwsza w nocy. W dalszym ciągu płakałem, chciałem spać, ale nie mogłem zasnąć z powodu płaczu. Bardzo bolałem i to nie tylko z tego powodu, że mnie duchowo poranili, ale i z tego, że Pan Bóg odkrył czas w którym my żyjemy. Odkryte było; że Pan chce zbawić ludzi, ale ludzie nie chcą wierzyć i przyjmować, z tego powodu też płakałem. Wcześniej w gościach u nas była Nina, u niej był problem w jej małżeńskim życiu, ja z nią rozmawiałem, a ona na mnie się obraziła i do tego czasu przebaczyć nie może, zalicza mnie do największych wrogów. Powiedziałem jej; Nina ja chcę twojego błogosławieństwa, ale ty ze swoim grzechem nie wejdziesz do Królestwa Bożego – zrozum to nie wejdziesz. Gdy ona znowu przyjechała do naszego Zboru, bardzo dobrze przyjęli ją niektórzy członkowie. Pan Bóg mi odkrywa, że ja w Zborze powinienem poruszyć ten problem. Pan Bóg pokazał mi na przykład; chce ktoś przyjąć jakąś osobę w goście i nie wie kto to jest, a ta osoba jest w grzechach. W tych domach; gdzie ta osoba się zatrzymuje, grzech tej osoby będzie oddziaływał na tą rodzinę, u której ta osoba się zatrzymuje. Ja wiem, że u ludzi u których Nina się zatrzymywała, tam podobne problemy powstawały. Bracia – którzy usługują to mnie rozumieli. Ja zaokrągliłem i prawdy nie powiedziałem i nieprawdy nie powiedziałem. Powiedziałem tak , żeby trudno było zrozumieć, tak, żeby Nina się nie obraziła i Zbór żeby nie zrozumiał, o kogo konkretnie chodzi i kogo ja miałem na uwadze. Zrobiłem tak dlatego, że wobec mnie był sprzeciw i niezrozumienie części braci i sióstr. Nie chciałem wywołać sprzeczek, postanowiłem, że lepiej nie powiem. Miejsce Słowa Bożego wskazałem, a samego faktu Niny w ogóle nie poruszyłem. Ja w wielkim zmartwieniu poszedłem do domu, zrozumiałem wszystko i powiedziałem; „Panie ja zrozumiałem, że postąpiłem niewłaściwie, ja powinienem powiedzieć prawdę.” Tak leżałem, rozsądzałem, modliłem się…dalej już opowiada moja żona, ja tego już nie pamiętam. Katia mówi, że modlitwa była bardzo silna, na innych językach z płaczem. Żona mówi, że ja potem na rosyjskim języku powiedziałem; „Panie ja wiem, ja wiem, ja winien, że tak powiedziałem, ale Ty Panie wiesz, że mnie i tak nie usłuchają, gdybym prawdę powiedział, co by uczynili ze mną”. Katia mówi, że zaczęła mnie trącać, ale ja nie reagowałem i pozostawiła mnie w spokoju, mówi, że bardzo silnie płakałem i prosiłem przebaczenia u Boga. Leżałem na boku, potem obróciłem się na plecy, moje ręce podniosły się prędko w górę do Nieba i ja znowu zacząłem się modlić na innych językach, płakałem – łzy płynęły, o czym mówiłem, wiem tylko ze słów mojej żony. Moje ręce prędko opadły, żona kontroluje puls; - pulsu nie ma, bicia serca też nie ma, życie się zatrzymało. Żona zrozumiała, że ja umarłem i już nie żyję. Katia mówi jeszcze, że wtedy gdy moje ręce się podniosły, to ja długo modliłem się na innych językach, a potem powiedziałem; Święty, Święty, Święty Pan Zastępów. Żona mówi wydawało się jej, że cały dom napełnił się chwałą i obecnością Nieba. Na mnie zeszła taka moc, taka radość, ja całą noc siedziałam obok ciebie i nie było żadnego strachu, że tutaj znajduję się obok martwego. Ja płakałam i modliłam się, no nie za tym, że ty umarłeś, ale dlatego, że odczuwałam Bożą obecność. Ona widziała mnie w zachwyceniu już wiele razy, z początku chciała dzwonić do dzieci, lecz przemyślała to i zrezygnowała. Wiedziała że to już koniec, moje ręce i nogi były zimne, jednak przez cały czas siedziała obok mnie i modliła się, tak przeminęła noc. CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO Wracam z powrotem, Co działo się ze mną od tego momentu, gdy zacząłem się modlić. Gdy zacząłem się modlić - to zobaczyłem jak przyszedł Anioł, stał obok mojego łóżka i mówił mi; „Dlaczego ty postąpiłeś tak? nie dałeś to słowo – które tobie było dane, abyś ty je dał dla Zboru, ty nie powiedziałeś tego słowa, i jeżeli naród nie dostąpi usprawiedliwienia – zażąda się od ciebie odpowiedzialności za ten grzech”. Dlaczego ja płakałem i pokutowałem? Dlatego, że ja prawdy ludziom nie powiedziałem. Mnie zrobiło się żal i zacząłem prosić u Boga przebaczenia, a w tym momencie On mówi; „Jestem posłany zabrać ciebie z tej ziemi”. Nie mówi na zawsze, czy na czasowo. Ucieszyłem się z tego, że już mnie zabierają, Chwała Bogu! Już mnie zabierają z tej ziemi – ja odszedłem i wszystko skończone. W tym czasie zobaczyłem, że po obydwu stronach, tak jak by ściany długiego korytarza, wszędzie stoją Aniołowie; jeden obok drugiego, cały korytarz Aniołów i światłość a w tej światłości stoi Pan Jezus Chrystus! Dusza wychodzi z ciała prędzej, niż człowiek okiem mrugnąć może. Wtedy gdy moje ręce opadły, moja dusza wyszła z ciała i ja stoję obok swojego ciała. Obok łóżka siedzi Katia i płacze, a moje ciało leży i nie ma żadnego żalu, żadnego współczucia, że dzieci zostały sierotami, że żona została sama. Te uczucia rodzinne one odeszły, one znikły w całości. W drugim świecie całkiem inny wymiar. Sufitu nie ma, to nie istnieje, żadnych skrzydeł u mnie nie było, ja z Nim wprost szedłem. My idziemy, patrzę idziemy tak jak by w jakimś korytarzu, tak jak w samolocie siedzisz i w okienko patrzysz i to wszystko się przemieszcza, podobnie i tutaj. Anioł uśmiechnął się i zapytuje; czy ciekawe? ja odpowiadam tak. Idziemy i wszystko przemija tak prędko. Gdybyś ty wiedział z jaką prędkością my podróżujemy w waszych milach, to miejsce w kosmosie do którego dotarł człowiek, to jest bardzo blisko. A ludzie pysznią się że w kosmos polecieli, że do księżyca dotarli, to jest bardzo, bardzo blisko. Anioł mówił mi o budowie planet, że potem wszystko będzie nowe, a to jest do pewnego czasu. A my cały czas idziemy do tego światła, wciąż idziemy tym korytarzem światła – cały czas idziemy. I oto doszliśmy tutaj, a tam wrota. Widzę chwałę i jasność światła. We wrotach Aniołowie i śpiew. Jaki to śpiew; bracia i siostry ja ten śpiew słyszałem w sercu swoim przez dzień i noc około miesiąca jak nie dłużej, ja spałem i słyszałem ten śpiew. U dzisiejszych muzyków to słowa o Chrystusie, a muzyka często nie Boża, a z samego piekła, to bardzo groźne. Gdy my doszliśmy tam, myślałem że idę sam, okazuje się że Aniołowie z różnych stron przyprowadzają ludzi. Ludzie umierają w różnych miejscach, my spotykamy się u wrót i wymawiane jest imię każdego. Ja dwa razy te wrota widziałem – wtedy gdy do nich podszedłem i z powrotem, gdy od nich odchodziłem. Wypowiada się imię i od razu odpowiedź; Życie przebiegało tak! Tak! Tak!; ty nie miałeś miłości do tego brata – ty jemu nie przebaczyłeś; Czekać na sąd ! Człowiek się usprawiedliwia – Panie ja 25 lat przebywałem w obozach. Czekać na sąd – powiedziano nie początek zbawia, lecz koniec. Okazuje się, że taka drobnostka, chociaż człowiek znosił cierpienia i tułaczki, a w ostatnim czasie nienawidził brata i nie mógł jemu przebaczyć. Ja nie będę wspominał tych wszystkich, ale ten chrześcijanin był odesłany na sąd. Okazuje się że takie drobnostki, a my wierzący ludzie nie nadajemy temu znaczenia – a dlaczego? Napisane jest, że do Królestwa Bożego nie wejdzie nic nieczystego, ani nikt kto czyni obrzydliwość i kłamstwo. Obj. 21;27. Potem Pan Jezus Chrystus mi także powiedział; dlaczego my nie zwracamy uwagi na to co On nam powiedział. Za każde niepotrzebne słowo, które wypowiedzą ludzie, będą odpowiadać w dzień sądu Bożego. Mat.12;36.. Może być tak, że ty przez jedno niepotrzebne słowo, możesz nie być pośród zbawionych Kościoła, ja o tym nigdy nie myślałem. Gdy podeszliśmy do wrót, przy których witają i przez które wpuszczają do Królestwa Bożego to w mojej obecności nie jeden, nie dwa nie pięć, nie dziesięć, a dużo więcej ludzi weszło w te wrota i był uroczysty Anielski śpiew radosnych spotkań, ponieważ zwiększyła się ilość stałych mieszkańców Nieba. Zmarli wcześniej nasi bracia i siostry stoją i oczekują i w radości witają. Ten obraz jest nie do opisania. Ludzi wpuszczają gdy przychodzi ich kolej, wypowiada się jego imię, przy tym jest śpiew i powitanie… NAJWAŻNIEJSZE PRZEJŚĆ BRAMY SPOTKANIE ZE SWOIMI Podeszła i moja kolejka powiedziane jest wchodzić! wchodzić! wchodzić!. Chwała Bogu! Najważniejsze przejść przez wrota, a tam już wszystko, ja wiem że stamtąd mnie już nikt nie wygoni.. Ja się tak radowałem, mnie witają, pozdrawiają, poznaję już znajomych. Spotkałem się tam z Wiktorem Pańkiem, spotkałem się ze swoimi przyjaciółmi. On bardzo dużo opowiadał mi o swoim Zborze. On mówił nawet o Nowiku, o Sergieju Chomiczu, prosił aby im coś przekazać, ja im to przekazałem przez pewnego brata, nie wiem przekazali im czy nie, ja z nim swobodnie i długo rozmawiałem, chciałem im też dużo powiedzieć i przekazać pozdrowienia, lecz Anioł powiedział; „wystarczy, on tutaj jest tymczasowo”. Gdy On powiedział tymczasowo, u mnie w sercu było tak; dobrowolnie stąd nie pójdę. Anioł uśmiechnął się i powiedział; „nikt ciebie pytać o to nie będzie – pójdziesz dobrowolnie”. Zrozumiałem że tutaj pytań już więcej nie będzie. Zapytałem Anioła, „a gdzie jest Pan Jezus Chrystus?, ja u Niego chcę prosić, aby pozwolił mi tutaj pozostać”. Z tymi – którzy mnie witali, mogłem porozmawiać tylko z pewnej odległości, nie mogłem do nich blisko podejść, nie mogłem ich objąć, ponieważ byłem wzięty tylko tymczasowo. Tam nie ma rosyjskiego, francuskiego, ani angielskiego języka. Pan Jezus powiedział mi; „jeżeli będą zapytywali jaki na Niebie jest język, to odpowiesz że język narodów”. Tam jest tak; Ty mówisz, czy nie mówisz, to wszystko jedno, ty milczysz, a tobie odpowiadają na pytania. Mnie tylko przyszła myśl, a On mnie już odpowiada. Anioł odpowiada wprost na moje myśli, rozmowa odbywa się w myślach. Opowiem wam o ciałach, będzie to wam bardzo ciekawe, jak i dla mnie było ciekawe zwłaszcza na początku. Ciała nie posiadają talii, żołądków, jelit, tam tego nie ma, ja powiedziałbym tak; jest to powłoka dla ochrony naszej duszy – to jest nowe ciało. To ciało stworzone tak, że przez niego widać dalej, takie tam są ciała. Tam nie ma podziału wiekowego na dziadków, babcie, na dziewczęta, na młodzież, jest jeden wiek u wszystkich. Jeden wiek i wzrost prawie też jeden. Tam ja wiem, że to mój dziadek, moja babcia, mój brat, moja mama, ale tam nie ma uczuć rodzinnych. Tam jest jedno rodzeństwo. Mnie dana była możliwość spotkać się i porozmawiać z moją babcią, spotkałem się też z teściową, ona mi dużo opowiadała, opowiadała też jej młodsza siostra która umarła. One wiedziały, że ja wrócę na ziemię, każdy o coś prosił od siebie, Pańko też prosił; przekaż, przekaż, przekaż. Ja im mówię wam dobrze tu mówić przekaż, przekaż, a ja muszę wracać na ziemię. I babcię i mamę spotkałem tam. Moja babcia i mama będąc na ziemi; bardzo zgodnie żyli, synowa z teściową, tak jak córka z matką. Gdy ja nocą się przebudzałem, nie widziałem, żeby mama z babcią spały, one zawsze się modliły na kolanach. Ona wtedy mi mówiła Wasia ja wiem ,że z mojej rodziny, ani jedna dusza nie pójdzie do piekła, wielu z nich było bezbożnikami i ateistami, ale ja oddałam ich Bogu. Do dnia dzisiejszego w naszej rodzinie wszystkie dzieci i wnuki są wierzące i ochrzczone Duchem Świętym, przyjęli też Święty Chrzest Wodny. One były na Niebiosach a ja zapytałem babciu, a gdzie dziadek? Babcia z wielkim żalem odpowiada, że dziadka tutaj nie ma. A dlaczego? Babcia odpowiada; tutaj jest Kościół Jezusa Chrystusa, a on jest tam, gdzie oczekują na sąd Boży. A dlaczego? A dlatego, że on był dobry gospodarz, ale niedobry chrześcijanin, on mało szukał i pragnął Pana Jezusa Chrystusa, on mało tęsknił za Panem. I naprawdę ja to wiem, mój dziadek był dobrym gospodarzem, ale nie tak dobrym chrześcijaninem, ja jego pamiętam.. Przyszedłem do niego, on mówi; przeczytaj biblię, przeczytaj i to wszystko – wystarczy i poszliśmy do pracy. On przyjdzie na nabożeństwo, pomodli się i na tym koniec, jego więcej nic nie interesowało, takim on był człowiekiem. Rozmawiałem z każdym z naszej rodziny, również z braćmi i siostrami; którzy odeszli wcześniej w wieczność ja się z wieloma z nich spotkałem. Najwięcej ja rozmawiałem z bratem Pańkiem. On mi bardzo dużo opowiadał o sobie, dokładnie jak to wszystko przechodziło. Mówił mi jak on bardzo przeżywa za Zbór, jak przeżywa za naród, bardzo przeżywa, aby wszyscy weszli tutaj, oni oczekują tam na każdego. Pasterz to nie ten; że on nazywa się pasterzem, od pasterza Bóg zapyta za każdego członka Zboru, zapyta i bardzo ostro zapyta, że nie w czasie przyszedł do tej duszy, że nie w czasie porozmawiał, że nie w czasie uprzedził i nie w czasie zatrzymał. Pasterz to on powiedział; powinien być wybrany przez Boga, - pomazany przez Boga ,- kierowany Duchem Świętym i powinien mieć objawienie od Boga. Jeżeli będzie on posługiwał się tym co słyszy, to on zaprowadzi Zbór w miejsce bez wyjścia. Usłyszał tam coś na Jana, czy na Pawła – są ludzie mówiący nieprawdę. diabeł nie śpi, obmawia i narzeka. A pasterz powinien znać prawdę o Janie i Pawle, to co Bóg o nich mówi a nie ludzie i powinien czynić to co Bóg chce, a nie ludzie. Wiem ile na mnie naciskali w Zborze; podpowiadali wyłącz tamtego brata wyłącz go. Pan natomiast mówi; ty pasterz módl się za tego człowieka i proś o niego. Według ludzkiego rozumu, trzeba było wyłączyć brata ze Zboru, takie coś miało miejsce. Później pewnego razu, ten brat przyszedł – upadł mi na pierś płacze i mówi; Gdybyś ty wtedy mnie wyłączył, to ja bym swoje życie zakończył samobójstwem. Ta twoja miłość, twoje modlitwy, ty pościłeś i modliłeś się za mnie, to uchroniło naszą rodzinę i Bóg wyrwał mnie z piekła, jestem szczęśliwy, jestem zbawiony. Znam cenę ile ciebie to kosztowało, dziękuję Bogu, że tak postąpiłeś. Jak to bardzo ważne, aby o tym pamiętać. Pańko mi tam wyjaśnił, że być pasterzem, to nie tylko wypełniać ustawy Zborowe, porządek Zborowy, zacząć i zakończyć nabożeństwo, to nie tylko regulamin. Pasterz powinien widzieć; kto w Zborze chorował, kto zachorował, do kogo dzisiaj iść do domu, z kim na osobności porozmawiać, a do kogo podejść i podać rękę. Popatrzeć prosto w oczy i powiedzieć ja ciebie lubię, ja za ciebie modlę się, nie bój się, ciebie lubi Pan Jezus Chrystus. I bardzo ważne jest nieść Słowo Boże dla Zboru, nieść – prawdę Ewangelii w czystości, nie dogadzać ludziom, ale być posłusznym Bogu. CUDA KRÓLESTWA BOŻEGO… Teraz Anioł powiedział mi, że czas mojej rozmowy z Nim dobiega do końca i powinienem iść z Nim dalej. Gdy podeszliśmy dalej, On pokazał mi rośliny i kwiaty. Takiej piękności na ziemi nie widziałem. Anioł mi powiedział; „jeżeli ty byś swoimi ludzkimi oczami zobaczył ten kwiatek, to byś utracił wzrok, jeżeli byś powąchał ten aromat, to utraciłbyś węch i powonienie”. Kwiatów podobnych według piękności i zapachu szukałem na Ziemi i nigdzie nie znalazłem. I znowu z Aniołem idę - słyszymy Anielski śpiew, spotykamy ludzi - którzy cały czas idą na Niebo. Śpiewają psalmy i ta cudowna melodia, te przepiękne głosy, te jaśniejące twarze naszych braci i sióstr - nie można opowiedzieć. Jeszcze ich zapytałem: „czym wy tutaj się zajmujecie?” - „niczym tylko chwalimy Boga! więcej niczym” - odpowiedzieli. Jeszcze chcę opowiedzieć jak oni spożywają owoce. Ich owoce nie mogę nazwać jabłkami, to coś podobne do nich. To nie są ziemskie owoce. Zapytałem Anioła czy mogę popróbować? Anioł odpowiedział: w tym ciele ty możesz popróbować. Wziąłem i tylko ugryzłem ten owoc a odczułem zadziwiające uczucie - to tak, jakby lód topił się w ustach - żuć nie trzeba bo tam żołądka nie ma. Od tego owocu zeszła na mnie taka moc Bożej obecności, podobna do tej gdy jesteśmy pod większym pomazaniem Ducha Świętego. I w tej mocy, w tej radości zaczynasz wielbić i sławić. Z tobą jest taka radość i jeszcze więcej, i jeszcze więcej. Ta moc to wielka dobroć, to radość, pomazanie - coraz więcej i więcej. SPOTKANIE Z APOSTOŁEM PAWŁEM My z Aniołem rozsądzaliśmy, On bardzo dużo mi objaśniał i nagle mówi; ty w swoich kazaniach dużo wspominasz o Piotrze i Pawle - w tej chwili oni z tobą będą rozmawiać. I naprawdę na moje spotkanie idzie Paweł - taki niewielkiego wzrostu i mówi „Jestem Paweł o którym ty głosiłeś, ale dużo o mnie jeszcze nie wiesz, bo nie wszystko o mnie jest napisane. A także dużo z tego co ja pisałem, to do was nie doszło.” Miałem z nim poważną rozmowę. On poddał mi bardzo dobry temat, kamień pod nogi dał mi. Wyjątkowe napomnienie dał mi. Paweł mówi mi; „Nigdy i nigdzie Pan Jezus Chrystus nie mówił; że człowiek musi mieć jakieś tam tytuły. My powinniśmy być sługami Pana Jezusa Chrystusa. Jeżeli ja mam jakieś tam tytuły to wymyślili to ludzie. Gdy mam tytuły, a nie mam pomazania i przy tym, przygotowuję kazania, w tych kazaniach Bóg nie ma upodobania. Ja napisałem, że od samego Pana Jezusa Chrystusa przyjąłem Ewangelię. Ty dużo książek nakupiłeś, ty dużo czytasz, i dobrze historię znasz, ale nie używaj tego w kazaniach – jako fundamentalne. Wiele tracisz sił i błogosławieństwa przez to; że ty zaczynasz czytać nie na kolanach. Stań na kolana przed Bogiem i otrzymasz ten temat; który dzisiaj tutaj jest potrzebny, On nie jest potrzebny w Petersburgu lub w innym mieście. Jeżeli ty otrzymasz temat kazania od Pana, to nie śpiesz się go od razu przekazywać. Pierwsze ty na kolanach przed Bogiem przepuść go przez siebie. Rozumiesz o czym ja mówię? To jest tak; ja jako pasterz, będę wam głosił, ale w pierwszym rzędzie, muszę to w modlitwie na kolanach przed Bogiem przepuścić przez siebie i zobaczyć siebie w tym słowie. Potem prosić o pomazanie, właściwy czas i siłę do przekazania tego Słowa Bożego”. O tym on mi mówił i takich kazań dzisiaj potrzebuje Zbór. W taki właśnie sposób przekazywać Słowo Boże. Paweł dawał mi dużo napomnień na podstawie Słowa Bożego - biblijnych napomnień jak prawidłowo rozmawiać z ludźmi w duchowych zapytaniach i rozmowach. On powiedział: „nigdy w czasie głoszenia nie patrz na ludzi - to jest bardzo straszne. Ty patrzysz na ludzi; zaczynasz widzieć że oni nie przyjmują, zaczynasz coś to zmiękczać i ujmować z tego słowa - po prostu dogadzać ludziom. To jest twój upadek i twoja porażka. Po takim kazaniu, ty nie będziesz miał duchowego wzrostu, ty nie będziesz miał pomazania, nie będziesz miał siły, nie będziesz już miał radości - dlatego że ty nie oddałeś tego słowa które dał tobie Bóg. Ty będziesz modlił się, myślał jaki to grzech jest u mnie i dlaczego tak się dzieje? A diabeł będzie ciebie atakował - ty grzeszniku u ciebie nie ma już pomazania, nie ma błogosławieństwa. Ty będziesz wracał wstecz, przypominał sobie całe swoje grzeszne życie, które przebaczył tobie Bóg. On cały czas będzie to tobie podsuwał, aby położyć ciebie na łopatki i żebyś się już więcej nie podniósł. Dlatego kto by i co nie mówił, w jakiej byś nie był ciężkiej i złożonej sytuacji, jeżeli ciebie posyła tam Bóg, aby powiedzieć Jego słowo to pamiętaj, że przed tobą idzie Pan Bóg. Nie bój się, przekaż słowo ludziom, za tym słowem stoi Bóg a ty powinieneś to słowo przekazać i pobłogosławi ciebie Bóg. A jeżeli zaczniesz dopasowywać słowa takie które podobają się ludziom i są przyjemne dla ludzi, pamiętaj, że wtedy będziesz nie dalej jak w piekle”. Ja zapytuję: dlaczego? mówi: „dlatego że mówiłeś ludziom nieprawdę, nie mówiłeś prawdy ludziom. Ty nie mówiłeś w jakim stanie jest naród, nie mówiłeś i ludzie poginęli. Bogu obłudnicy, kłamcy i oszuści nie są potrzebni”. Paweł bardzo dużo objaśniał mi Słowa Bożego z jego listów. Gdy on mówił ze mną o swoich listach, o tym co pisał i w tym czasie pokazywały się obrazy jego życia na Ziemi. I on mówi: „widzisz to jestem ja, patrz w jakiej ciężkiej sytuacji się znajdowałem. Ale ja powinienem iść i mówić Słowo o Panu Jezusie - chociaż mi było bardzo trudno. Widzisz jak ja się modliłem?” Wyjątkowo zwrócił uwagę na ten moment, gdy modlił się w dybach w więzieniu. Bracia i siostry, ja nie zastanawiałem się, co to są dyby. Ten człowiek był pobity, umęczony duchowo i fizycznie. I więcej od wszystkiego, cierpiał on od swoich braci. On mówił; „mnie nie było tak ciężko od dybów, jak od ran, które mi zadali bracia.” W Piśmie Świętym my czytamy, że tam u nich powstało jakieś nieporozumienie. Ale o co tam chodziło? Słowo Boże nie mówi za co bracia obwiniali Pawła. Mówi Paweł: „ty wiesz ile mnie obwiniali i mówili mi o tym: ty Paweł tylko jeździsz, pracować nie chcesz, tylko jeździsz, zbierasz pieniądze. Ja zmuszony byłem fizyczną pracą im udowodnić, że ja pracuję. Ile to narodu z tego powodu mogło usłyszeć Słowo Boże. Mnie posłużyły moje ręce i one za to odpowiedzą przed Bogiem.” O tym Ewangelia nie mówi i listy też nic nie mówią. Ja o tym nie wiedziałem, mnie teraz głębiej odkryło się jego położenie. Paweł dalej mówił: „nigdy nie patrz na ludzi, nigdy im nie sprzyjaj. Będziesz pracował czy nie będziesz pracował, będziesz jeździł czy nie będziesz jeździł. Do tego czasu jak ty będziesz wrogiem diabła on będzie się mścił na tobie. Jeżeli tylko przejdziesz na jego stronę on da tobie to wszystko ziemskie i to najlepsze, autorytet, sławę i stopniowo wyrośniesz do samej góry. Wtedy u Boga ty będziesz na samym dole (w piekle). Bój się tego i niech błogosławi ciebie Bóg. Nie bądź obłudny, nie przypodobuj się ludziom i nie idź na kompromis. To słowo które dał tobie Bóg, oddaj wiernie i w całości a zobaczysz co uczyni Bóg”. On opowiadał o ciężkich sytuacjach z których jemu trzeba było wychodzić. U mnie podobne sytuacje też się zdarzają, myślę że komuś jest jeszcze ciężej. Zrozumiałem jak ciężko było naszym braciom na początku: Pawłowi, Piotrowi, Szczepanowi i innym. Gdy z nimi rozmawiałem to starałem się siebie postawić na ich miejscu i zrozumiałem, że na pewno nie zniósłbym tego wszystkiego co oni znieśli. Postaram się krótko opowiedzieć o każdym. Szczepan powiedział, „nie dobrze, że ty dużo płaczesz i stękasz, wiele razy padasz, dużo przeżywasz, a także dużo widzisz i słyszysz. Gdybym ja widział kto na mnie jaki kamień trzymał i kto co mówił na mnie to bym nie widział otwartego Nieba. Czym więcej będziesz widział, co kto ma do ciebie, co kto mówi na ciebie to tym bardziej będzie zamknięte dla ciebie Niebo. Ty będziesz w rozterce, będziesz stękał, płakał, będziesz myślał że Bogu i ludziom nie jesteś potrzebny, to jest taktyka diabła. Nie patrz nigdy kto jaki kamień podniósł na ciebie, podnoś swój wzrok do Nieba i nie poczujesz uderzeń tych kamieni. Tam będzie krew i wszystko inne a ty będziesz widział otwarte Niebo”. SPOTKANIE Z APOSTOŁEM PIOTREM Opowiadanie o spotkaniu z Piotrem, chcę zacząć od tego tematu na który dzisiaj usługiwał brat kończący nabożeństwo. Bardzo prawidłowo on głosił Słowo Boże. Nie mógłbym tak rozjaśnić tego tematu – jak uczynił to brat. Piotr opowiedział mi o tej sytuacji; dlaczego on poszedł łowić ryby, a było to po aresztowaniu Pana Jezusa Chrystusa. Piotr poszedł łowić ryby dlatego; gdyż usłyszał, że Jezus Chrystus zmartwychwstał. On ocenił siebie, że on jest odstępcą, że zdradził Pana Jezusa Chrystusa. Piotr powiedział idę łowić ryby, nie dlatego, że mu była potrzebna ryba ale dlatego, żeby zejść z ludziom oczu. „Wszyscy przecież słyszeli moje słowa, że ja nigdy nie zdradzę Jezusa – a zrobiłem to. On już zmartwychwstał! co będzie jeżeli On przyjdzie, a ja przed Nim stanę. Pan Jezus mi powiedział; Piotrze szatan wyprosił sobie, aby was przesiać, to jest przesianie.” Pan pokazał Piotrowi jego siłę i poleganie na samym sobie.. Bóg powiedział jemu „nie to mi potrzebne Piotrze. Potrzebne mi jest twoje posłuszeństwo i żeby Duch Święty i pomazanie Ducha Świętego, było na Tobie wtedy, gdy zostawię ciebie na tej ziemi, abyś budował Kościół. , Pan Jezus Chrystus mówił; „Kto może zrozumieć chorego, tylko ten – który sam chorował.” Piotr mówił mi dalej; „jak ja mógłbym pójść do pogan, jak bym mógł pójść do ludzi którzy upadli, gdybym sam nie upadł i nie był grzesznikiem. Ja bym na pewno nie poszedł. Ale zrozumiałem to wszystko i poszedłem. On, Pan Jezus Chrystus pokazał mi, kto to taki był Piotr i On mnie przełamał. Wtedy, gdy poszedłem łowić ryby, to tylko dlatego, aby nie spotkać się z Chrystusem Panem, było mnie bardzo wstyd i bałem się tego spotkania. Gdy wypłynąłem w morze na głębinę, a była to noc, prosiłem Boga, żeby nie nastąpił ranek. Słyszałem Głos Boży „Piotrze; nie zawsze będzie tak, Piotrze nie zawsze będzie noc, nie zawsze będą chmury nad twoją głową, wzejdzie słońce prawdy; dla ciebie miłość od Boga. Przeciw wszystkim moim pragnieniom, następuje ranek. Zakrywałem oczy, otwierałem je i mówiłem; czyż naprawdę, czyż naprawdę chciałem aby ten ranek nastał. Słyszałem jak mówili; On zmartwychwstał!, widzieli już Jego żywego! Wiedziałem, że mi z nim przyjdzie się spotkać. Mnie już powiedzieli, że On na mnie czeka – ja o tym już wiedziałem i chciałem uciec dokądkolwiek. Gdy już nastąpił ranek, nawet to nie był jeszcze ranek, a troszeczkę zaczynało się rozwidniać, na brzegu pojawiła się postać. Nie można jej jeszcze było rozpoznać, ale naprawdę była to postać człowieka przybliżającego się bliżej do wody. Moje serce zatrzepotało, ono mało nie wyskoczyło z piersi. Odczuwałem „to On, to On, to On, to Ten od którego ja się odrzekłem”. Całe moje wnętrzności odczuwały, że to On, na odległość ja odczuwałem, że to On, ja rzuciłem się do wody i zacząłem uciekać. Myślałem, że On w tej chwili weźmie mnie za brodę, podniesie moją głowę, spojrzy mi w oczy i wypowie słowa; „no i co Piotrze; Ja przecież tobie mówiłem,” czegoś takiego oczekiwałem. Ale tak się nie stało. On powiedział „dzieci”, w tych słowach „dzieci” wszystko się stopiło. Żadnej obrazy, żadnej złości, żadnego obwiniania, tylko jedna miłość „dzieci”. Wewnątrz mnie wszystko się przekręciło – chciało mi się krzyczeć; „Panie Jezu za co Ty mnie tak miłujesz?”. Ja zdradziłem Ciebie – a ty mnie nazywasz dzieckiem Swoim”. Dzieci macie coś do zjedzenia? On wiedział, że u nich nie ma nic do jedzenia. My uciekamy od oblicza Jego, jak u nas może być coś do jedzenia, chodźcie tutaj, Ja wam dam. Wtedy gdy Piotr podszedł, to nie jest napisane w Ewangelii, u Piotra odbywało się wielkie spotkanie z Panem Jezusem Chrystusem. Pan Jezus popatrzył jemu w oczy, położył rękę na plecy jego i powiedział; „Piotrze Ja miłuję ciebie, ty jesteś mi potrzebny.. Piotr zaczął mówić Jemu; Panie Jezu tak się złożyło, Ty przebacz mi. Ja widziałem twoją pokutę ona już u Ojca Mojego. Gdy ja szedłem do ojca Mojego, Ojciec Mój mi przekazał – jak ty gorzko płakałeś. Tobie już przebaczono, lecz diabeł straszy ciebie, abyś ty do mnie już nie przyszedł.. Podobnie i dzisiaj diabeł nas straszy, pokazuje stare przebaczone grzechy, których już nie ma. Pan Jezus natomiast mówi; twoja pokuta już u Ojca, Bóg Ojciec posłał Syna Swojego, twoje przebaczenie jest we Krwi Jego. W dzisiejszym dniu ty syn, ty córka Jego i On woła „dzieci”. Jeszcze trochę o Piotrze; on opowiadał mi jak on odciął ucho słudze arcykapłana, gdy przyszli aresztować Jezusa Chrystusa. Opowiadał to co myślał, co u niego było w sercu. Oni oczekiwali Królestwa Chrystusowego, chodzili wszędzie z Jezusem, ale nie widzieli w Nim jeszcze Syna Bożego. My widzieliśmy mądrego nauczyciela, ponad wszystko mądrego człowieka widzieliśmy, my oczekiwaliśmy, że to król Judejski, że to nasz król który ustanowi Królestwo w Izraelu. My wiedzieliśmy, że to ten Mesjasz, który powinien przyjść i zrobić przewrót, ustanowić nowe prawa, wszystkich wygonić a my będziemy z Nim. Piotr powiedział także co on będzie robił w Jego Królestwie, (miał takie myśli i plany). Uważali, że oni nie będą zwykłymi ludźmi, lecz na pewno będą w parlamencie, albo gdzieś wysoko we władzy. Dlatego też Pan Jezus Chrystus mówił im, prosił ich „módlcie się!!”. On dawał im do zrozumienia, że tak nie będzie. Ja będę ukrzyżowany i zmartwychwstanę, lecz oni tego dokładnie nie mogli zrozumieć, co On im przez to chce powiedzieć. „Dopiero wtedy gdy zmartwychwstał zrozumieliśmy, że On nie jest zwykłym człowiekiem”. Zapytuję Piotra, „w tym czasie byłeś jednym z uczniów Pana Jezusa Chrystusa, filarem pierwszego apostolskiego Zboru. Proszę opowiedz o tych wydarzeniach, gdy było prześladowanie pierwszych chrześcijan, gdy ich wprowadzano do amfiteatru, gdy znęcano się nad nimi, dzikie zwierzęta ich rozrywały”. On odpowiada „ja nie tylko tobie opowiem, ja ciebie teraz wołam, pójdziemy do tych, którzy przez te zwierzęta byli rozrywani”. Idę i widzę dzieci, ich rodziców; tam ojcowie i matki, tam ogromny tłum braci i sióstr pierwszego Zboru. Bracia i siostry uwierzcie; nie mogę tego przekazać; zobaczyłem pierwszy Zbór Chrystusa Pana. W jakiej sławie, w jakiej piękności, w jakich koronach ci bohaterowie wiary, jako zwycięzcy!. Nie będę wszystkiego opowiadał, powiem tylko to, co oni powiedzieli; „gdy nas wyprowadzali, my nie patrzyliśmy jakie zwierzęta biegły na nas. Przed tym modliliśmy się i z tą modlitwą i śpiewem w Duchu Świętym szliśmy, szliśmy i widzieliśmy cały korytarz Aniołów, a w górze widzieliśmy Jezusa Chrystusa z wyciągniętymi rękami w naszym kierunku . Dzikie zwierzęta i krzyczący tłum na nas nie oddziaływał – szliśmy do góry! I tak przeszliśmy do życia wiecznego. Ze śpiewem w Duchu Świętym”. Opowiadał także o tych, którzy byli przywiązywani do słupów i byli żywymi pochodniami. Zapytałem ich, co w tym czasie odczuwaliście?. Oni także w tym czasie śpiewali, gdy ich spalali, nikt jednak nie słyszał stękania, ani krzyków. Wszyscy słyszeli od płonących pochodni, z ognia śpiew w Duchu Świętym, oni w pełni oddani byli Panu. Zapytałem jeszcze Piotra „a dlaczego zgodziłeś się na takie ukrzyżowanie do dołu głową?. On odpowiedział „dlatego, że ja nie jestem godzien być ukrzyżowany, tak jak Pan Jezus Chrystus, zaparłem się Go, nie jestem godzien Jego”. Opowiadał o sobie, o tym ile to bracia znosili szyderstw, znęcania, bicia, bito ich duchowo i fizycznie. O tym jest bardzo mało napisane w Słowie Bożym. Opowiadali mi i Piotr i Szczepan, że w ostatecznym czasie będzie bił przyjaciel – przyjaciela i będą wyganiać ze Zboru. Będą myśleli, że tym służą Bogu, będzie to w ostatecznym czasie przed zabraniem Kościoła z ziemi. WIELKIE ŚWIATŁO -TO JEZUS CHRYSTUS! Po tym wszystkim, oprowadzający Anioł mówi: „czas twojego przebywania dobiega do końca”. Ja zapytuję: „A gdzie Pan Jezus Chrystus? Ja będę prosił u Niego, aby mnie nie wracać się z powrotem”. Myślałem, że będę prosił u Niego, powiem, wyjaśnię wszystko, jak mi jest ciężko, ile się nacierpiałem. Idę tak z Aniołem i patrzę On w wielkiej radości zatrzymał się i iść ani On, ani ja nie mogliśmy. Nie byliśmy sparaliżowani, była u nas taka radość i światłość; z tyłu nas przychodziła coraz silniej, silniej i silniej i znaleźliśmy się w samym centrum światła. Światło ziemskie bardzo ostre, to światło jest silniejsze od światła ziemskiego, ale jest bardzo przyjemne, Silniejsze jest niż to, które występuje przy spawaniu elektrycznym – to jest takie nie dokładne porównanie. Anioł powiedział; „dlatego powiedziałem tobie, gdybyś był w ciele, to byś nie ustał, ale byś spłonął. Zrozumiałem, że obok jest Pan!. ,Jezu ja Ciebie wysławiam, nasze ciała są nieczyste Amen!.” W tym czasie przede mną na ekranie; zaczął pokazywać się jeden rok z mojego, życia na ziemi. Żyjąc na ziemi wiedziałem, że w Niebie jest prowadzona Księga Życia. Wyobrażałem sobie, że będzie to taka wielka Księga, z wielkimi okładkami, tam będzie się szukać moje imię i wszystko pod moim imieniem będzie zapisane.. Okazało się, że to nie tak. W Jego obecności Księga ta przechodzi przed moimi oczami. Sam siebie widzę, z boku patrzę na siebie; jak ja żyłem na ziemi, co mówiłem, czym się zajmowałem, jak głosiłem, wszystko, wszystko, wszystko do najdrobniejszych spraw, wszystkie myśli też zanotowane. Ja tak patrzę i widzę napisane; dzień wypełniony troskami o byt ziemski, przebywał w modlitwie tylko 30 minut, w czytaniu Słowa Bożego przebywał tylko tyle i tyle, a reszta to śmiecie. Patrzę i widzę, że ja tak mało przebywałem w modlitwie, tam trzy godziny, tam sześć godzin przebywałem łącznie w modlitwie. Tam pracowałem, tam to, tam jeszcze inne, okazuje się, że czas spędzałem bez Boga i napisano, daremnie, daremnie, daremnie. A jeszcze są zapisane takie uwagi; Posyłałem, a on nie poszedł, więc odpowiedzialności zażąda się od niego, jeżeli nie pokutuje, przed sądem będzie odpowiadał. Popatrzyłem na to wszystko i myślę ; jak ty możesz tutaj pozostać, prędko wracaj z powrotem. Ja jeszcze się uśmiechnąłem a Anioł popatrzył na mnie i ja pomyślałem, Boże mój, ja myślałem o sobie, że ja coś jestem, że będę prosił się, aby tutaj pozostać, a ja w tym czasie muszę pokutować, padać do nóg i prosić, aby On dał mi, możliwość powrotu na ziemię i za ten pokazany rok pokutować. A także prosić Boga, abym więcej czasu, poświęcał dla Niego, okazało się, że ja mało czasu poświęcałem dla Boga. Będąc na ziemi, myślałem, że dużo czasu poświęcam dla Boga. Moje dzieci mówiły, że tato zawsze ma z ludźmi rozmowy, a nam mało czasu poświęca i mało z nami przebywa. Cały czas ludzie, albo rozmowy, modlitwy i podróże, chociaż ja i dla nich czas znajdowałem. Pan Jezus Chrystus powiedział mi; jeżeli ty będziesz na Mojej Niwie, na moim polu pracował i wykonywał pracę Moją, to Ja będę pracował w twoim domu. Błogosławieństwo Boże nie odejdzie od domu twojego. A jeżeli ty będziesz swój dom sam zbawiał, to czyń to, ale Ja już nie będę pomagał. Jeżeli ty pozostaniesz zostaniesz w domu i uchronisz dzieci od chorób, to bardzo dobrze , ale Ja już nie będę pomagał. Dopiero teraz zobaczyłem, w jakim stanie ja przyszedłem do Nieba, On pokazał mi moje życie, a ja całkiem inaczej myślałem o sobie.. Jezus Chrystus pokazał mi ; ile ja czasu marnuję niepotrzebnie – można by było postawić pytanie, jak daremnie? Bywa w moim życiu tak, że Duch Święty pobudza mnie do modlitwy za kogoś, ja wstanę, pomodlę się pół godziny i na tym koniec. Jeżeli Bóg powołał ciebie do modlitwy za kimś, to módl się do tego czasu, nie wstawaj z kolan, aż odczujesz zwycięstwo. Bóg tego od ciebie oczekuje. Ty potraktowałeś to lekko i obojętnie, a dla tej duszy tragedia. „od ciebie zażądam odpowiedzialności” tak było napisane w Księdze. A było tak, że Bóg pobudzał iść do tego, lub innego domu modlić się o tą duszę, ja wzniosłem modlitwę, ale nie do końca. Gdy Pan to powiedział, ja wszystko zrozumiałem. On nie mówił, kto On, lecz tylko zapytał; czy miłujesz ty Mnie?, w tych słowach tylko jedna miłość, jedna miłość. Ja powiedziałem, że miłuję, a On trzy razy zapytał, a ja trzy razy odpowiedziałem. Dalej Pan powiedział, jeżeli ty Mnie miłujesz,- to dlaczego nie miłujesz Mojego narodu?. Ja wykrzyknąłem; jak nie miłuję? To jak to zrozumieć twoją miłość do mojego narodu – jeżeli ty nie chcesz wrócić się na ziemię i powiedzieć im wszystko co widziałeś tutaj. Jaki mądry kierunek rozmowy się potoczył, ja myślałem prosić u Pana Jezusa Chrystusa, a Pan podszedł z takiej strony, że ty się już prosić nie będziesz. Zacząłem mówić, dlaczego ja nie chcę wracać na ziemię, opowiadałem Panu Jezusowi, jak mi tam ciężko.. Pan wysłuchał tego wszystkiego powiedział; „idziemy”, trochę przeszliśmy, Pan podniósł rękę i powiedział; „patrz”, myślę, że wy wszyscy byliście w lesie i widzieliście mrowisko. Widzę podobny obraz – ziemia, a my przed ziemią, jak przed mrowiskiem. Widoczne są kontynenty, kraje, miasta, domy, rodziny, ludzi. Pan zaczął mi pokazywać te miejsca, do których ja powinienem pójść. Ty teraz zapamiętaj; adres, ulicę, dom, ty powinieneś do nich pójść powiedzieć, że u nich nie jest tak, jak powinno być. Nie wie tego nikt, tylko Sam Bóg. Pokazał mi także duchowy stan Zborów, w jakim stanie, one się znajdują, pokazał także w jakim stanie zbory mają się znajdować, były pokazane i takie żałosne obrazy. Były pokazane Zbory, w których jest siedemset i więcej ludzi, a tam trudno było znaleźć dwadzieścia, trzydzieści ludzi gotowych do wzięcia na Niebo, były i takie Zbory w których , dwie – trzy osoby były gotowe do wzięcia na Niebo. Nie było takiego Zboru, który byłby w całości gotowy do wzięcia na Niebo – to pokazał mi Pan. Teraz Pan Jezus mówi; popatrz tutaj; ja zobaczyłem lśniące miasto – jedna piękność, ja w Nim nie byłem, tylko widziałem z daleka. Pan mówi; „wszystko w Nim gotowe do przyjęcia mieszkańców, a Mój Naród nie jest gotowy, popatrz co oni robią na ziemi. Pokazałem tobie tylko Zbory, tylko chrześcijan – na co oni zamieniają Królestwo Boże. Ich oczekuje miasto, w którym nie mercedesy i nie inne samochody, ale ulice są z czystego złota. Tam nie będzie już łez, ani płaczu, ani tęsknot i nie sto nie tysiąc lat, ale będziemy żyć wiecznie. Pan Jezus Chrystus silnie zapłakał i powiedział; jak nie może zrozumieć Mój naród, jeżeli Ja w tej chwili przyjdę, ilu z nich nie zostanie zbawionych. A przecież oni wyciągają ręce do Mnie, biorą udział w Wieczerzy Pańskiej, modlą się, głoszą Słowo, patrz w jakim oni są stanie, idź i powiedz im to. Ja mówię Panie Jezu nie uwierzą, nie przyjmą tego, Pan popatrzył na mnie i mówi; „Czy Ja nie powiedziałem; Nastanie czas, że zdrowej nauki nie przyjmą, ale według upodobań nazbierają sobie nauczycieli żądni tego co ucho łechce. ( 2 Tym. 4 – 3 ). Mnie mówili; że demona mam, mnie prześladowali, Moje Słowa nie zachowywali, mówili, że Ja jestem kłamca i ukrzyżowali Mnie. Podobnie i tobie trzeba będzie wszystko przechodzić, ale ty idź i mów Słowa Moje. Nie patrz na to, czy będą go przyjmować, czy nie będą go przyjmować, głoś Słowo Moje, potem nie powiedzą, że oni nie słyszeli, że im nie głoszono.” Pan powiedział mi do jakich Zborów, domów, rodzin mam zajść i co mam powiedzieć. Teraz mówi Pan Jezus; „Ja chcę tobie pokazać jeszcze jedno miejsce,” idziemy, tak chciałem popatrzeć na Nowy Jeruzalem, On znając moje myśli odpowiada; „widzę ty bardzo chcesz popatrzeć na miasto, ale ty powiedz Kościołowi Mojemu na ziemi; że On wkrótce zostanie przesiedlony z tymczasowego do wiecznego życia i bardzo prędko. Dla wielu będzie to niespodziewanie, nieoczekiwanie, oni nie pragnęli jeszcze przyjścia, ale nie będzie im wymówki, że nie byli ostrzegani.. Oni nie usłuchali, gdy Pan Jezus zwracał się do nich i mówił przez Ducha Świętego; Oblubienico przygotuj się, Oblubienico uświęcaj się. pozostawcie swoje niesprawiedliwe życie, pozostawcie swoje niesprawiedliwe uczynki, dzisiaj idź i mów im to… PAN JEZUS CHRYSTUS POKAZAŁ MI PIEKŁO Podeszliśmy znowu do miejsca, do którego z ziemi przybywają zmarłe dusze, tu znowu radosne spotkanie. My przechodzimy obok, Pan Jezus Chrystus prowadzi mnie dalej i mówi; „pokażę tobie jedno z miejsc”, Anioł z Nami też idzie, Pan mówi; opowiesz to ludziom żyjącym na ziemi. Ja tutaj usłyszałem już przekleństwa, krzyki, a potem zobaczyłem ludzi. Moja uwaga skierowała się na jedną z kobiet – która wykrzykiwała i przeklinała, wierciła się pośród ludzi i przez cały czas podchodziła do pewnego mężczyzny. Ona uderzała jego w pierś i o coś go głośno obwiniała. Ja zapytałem Pana Jezusa co ona jemu mówi? i o co oni się kłócą? Pan Jezus Chrystus odpowiedział, że to jest dawniejszy pastor i dawniejsza wierząca z jego Zboru. On w swoim czasie nie powiedział prawdy zgodnej ze Słowem Bożym i ona popadła do piekła, teraz jego za to obwinia. On teraz się usprawiedliwia i mówi; czy u niej w rękach nie było Biblii, aby poznać prawdę i dlaczego ona nie wierzyła Słowu Bożemu, a wierzyła jemu, Dlaczego, tego co mówił nie porównywała ze Słowem Bożym. Ty widzisz piekło. Dalej pokazał się obraz straszny, myślę, że każdy z was widział rozgrzany płynący metal w kuźni. Ta masa rozżarzona do białego, widzę w tej masie znajdują się ludzie. To są wcześniejsi chrześcijanie, którzy nie uchronili życia swojego w świętości. Jakim grzechem, kto grzeszył na ziemi, to ten grzech jak robak, męczy ich i pali i nigdy nie zaspokoi swojego pragnienia, to będzie trwało wiecznie. Oprócz tego z nich silnie naśmiewa się szatan i mści się nad nimi. To miejsce jest bardzo straszne nie daj Boże jego widzieć i z daleka. ŚMIERĆ TO NIE STRATA W tym czasie podchodzi ten człowiek, o którym ja mówiłem wcześniej, to on zapytywał; czym ja tam będę się zajmował?. Anioł mu odpowiedział; że tutaj tego i tego nie ma, a tylko uwielbianie Boga. Ten brat śpiew nie bardzo lubił, jako usługujący on wszystko wiedział, ale liczył, że śpiew to nie dla niego. Pokazane są pogrzeby, on stoi, ja stoję, Pan Jezus stoi, Anioł stoi – my widzimy pogrzeby na ziemi. Wszyscy w czarnych ubiorach, w czarnych chustkach. Kaznodzieje głoszą; My mieliśmy takiego brata, a u nas teraz czas smutku, u nas strata z powodu brata. Pan Jezus Chrystus mówi; Słyszeliście kiedy, czy ja powiedziałem, że śmierć to strata?, to przeniesienie na Niebo, a nie strata.! Co wy mówicie na pogrzebach?, skąd wy, wzięliście czarne ubrania ?, co wy do piekła wysyłacie ludzi? Dlaczego wy w żałobnym ubraniu? Co u was żałoba? Skąd wy wzięliście te czarne żałobne ubrania?, kto to dał?. Dlaczego wy na ziemi okłamujecie sami siebie, ja mówię temu bratu, „patrz jak płacze żona twoja”, a on mówi „patrz na swoją”. On powiedział nie po to , aby mi wymówić, on wiedział, że ja wrócę się na ziemię, tak wprost z miłością mi powiedział; „patrz twoja też płacze. Ty nie chcesz się wracać i ja też nie chcę”. Ja mówię tobie „szkoda dzieci”, „nie nie jest szkoda. Mój czas się zakończył, ja ich czekam tutaj i ja będę na nich czekał tutaj” – odpowiedział stanowczo, dodał jeszcze „ja będę ich wypatrywał, gdzie tam członkowie mojego Zboru. Ja każdego nich będę wypatrywał, ja za każdego przeżywam, za każdego modliłem się, będę ich tutaj witać”. Pan pokazał także pogrzeby, na których byli bracia z innych krajów, to byli bracia – których kazili, obcinali im języki i na części rozrywali. To byli męczennicy – którzy takimi cierpieniami, przeszli na stałe zamieszkanie w Niebie. Jak ich tam witali – to jest nie do opisania. Gdy się to wszystko zakończyło, Pan Jezus powiedział mi; A teraz ty powinieneś powiedzieć braciom i siostrom żyjącym na ziemi; że ziemia to zamaskowane piekło. Lepiej przeżyć na ziemi 70 lat, czy 80 lat z Bogiem, niż przeżyć je w rozkoszach ciała i grzechu, a przez to utracić wieczne życie w raju. JA Z TOBĄ DO KOŃCA Z cudownym Niebiańskim śpiewem, wracam z powrotem, idziemy widzę mój dom, dachu tak, jak by nie było, opuszczamy się, stanełem obok łóżka, popatrzyłem Katia obok mnie płacze. Patrzę na swoje ciało, mnie tak nieprzyjemne ciało, wprost przeciwne, padam ja do nóg Anioła i mówię; Tego ja nie chcę, zabierz mnie powrotem, nie chcę tego. W tym momencie, jak upadłem do nóg Anioła, usłyszałem szum – krew zaczęła płynąć w moim ciele. Tam gdzie krew popłynęła, to ból, tak jak by ktoś igłami nakłuwał. Serce zaczęło uderzać coraz silniej, silniej, silniej i zaczął pracować organizm. Według słów Kati; powiedziałem jak można żyć na tej ziemi, a potem ona mnie zaczęła wypytywać, powiedziałem nie mogę, całe ciało było tak jak półmartwe, jak sparaliżowane. Na Niebie byłem od początku nocy do rana, do dzisiejszego dnia pamiętam, co mi tam mówili; co komu mam przekazać, te pytania, te adresy konkretnych ludzi, którzy nie tylko mieszkają w Ameryce, ale i w innych krajach. Uwierzcie bracia i siostry!, wszystko wam opowiedziałem, wy nie wiecie ile to, mnie kosztowało, wy we mnie wzbudziliście wspomnienia, wszystkiego tego, co ja widziałem i przeżyłem tam w Niebie. Jak mi ciężko teraz żyć na ziemi po tym, co ja widziałem i przeżyłem w Niebie, teraz mam z czym porównywać. Po tym przeżyciu, tylko podniosę oczy ku Niebu i już płaczę, tak bardzo tęsknię za Niebem. Ja nie chcę już żyć na tej ziemi, ona dla mnie tak jak by obca, wiem, co tam jest i co mnie czeka. Wiem także co tutaj jest. Czy chcesz, czy nie, myślisz jednak dlaczego ludzie tak się trzymają ziemskiego życia, co oni tu znajdują? Na co marnują swoje życie. W Nowym Jorku Bóg odkrył mi to, co w tym czasie się dzieje. Pan Jezus powiedział. Że On wkrótce przyjdzie po Kościół. Bracia i siostry wkrótce u nas będzie spotkanie i nie Wasyl Sawicz będzie wam opowiadał – lecz Sam Pan Jezus Chrystus będzie was prowadził po ulicach z czystego złota. Wypowie słowa; to za to, że byłeś i byłaś mi wierny i wierna, to jest twoje mieszkanie, to miejsce twojego wiecznego przebywania. My usiądziemy za białym stołem i On wszystko nam opowie. Tu powstaje wiele pytań, na które nie zawsze można dać odpowiedź. Mój syn często zapytuje tato; po co to wszystko? Dlaczego tak?, ja tego nie rozumiem dlaczego tak?. Ja teraz mu na dzień urodzin podpisałem kartkę i napisałem; Synu przebacz mi, że ja teraz nie na wszystkie pytania mogę tobie odpowiedzieć, ja nie mogę tego wszystkiego powiedzieć twojemu młodemu sercu. Ale przyjdzie ten dzień, ja wierzę, że my koło białego tronu obejmiemy się z tobą w Królestwie Pana Jezusa Chrystusa, i już o nic nie będziemy pytać, wszystko będzie jasne i ty wszystko zrozumiesz. Myślałem, że o wiele spraw zapytam, lecz gdy spotkałem się z Jezusem, to wiele zrozumiałem i stało się dla mnie jasne. Mnie jest tu bardzo ciężko żyć, dlatego, że to nie moja ojczyzna, tam jest lepsze inne życie, ja za tym tęsknię, bardzo chcę do domu ojca mojego. Często modlę się i mówię, żalę się Bogu, że; „już ustaję, zabierz mnie do domu”. Pan powiedział; „to wszystko nie tak zwyczajnie przechodziło, Ja wszystko uczyniłem dla tego Kościoła. Ty wyraziłeś zgodę iść i być pasterzem, chociaż oni sprzeciwili się i obwiniają ciebie. Nie broń siebie, niech mówią, zostaw i idź do tych narodów i w te miejsca, gdzie ja ciebie posłałem i jeszcze poślę ciebie – mów to co dałem tobie, czas twojego przebywania tutaj zakańcza się”. SPRAWY ZIEMSKIE Już wam mówiłem o tym nieprawdziwym Chrystusie, który przychodził do mnie. Gdy przyszedł do mnie ten człowiek, sąsiedzi moi Amerykanie w tym czasie podjechali pod dom. Widząc to, oni się zlękli i zapytali mnie, czy jest potrzebna pomoc? Ja odpowiedziałem, że nie. Oni widzieli, że ja go do domu nie wpuszczam, on natomiast natrętnie chce wejść do mojego domu. Od razu mu powiedziałem, że ty nie jesteś Chrystusem. On się rozłościł i zaczął językami mówić, a ja mu mówię nie włączaj tutaj języków – ty lepiej już pokutuj. On cały w złości i mówi; konkretne sprawy, które miały miejsce w naszym Zborze, wszystko on mi powiedział, kto mnie obraził i czym mnie obraził, powiedział jak ze mną postąpili, dosłownie wszystko mi przekazał. Gdy mu powiedziałem że nie jest Chrystusem, to on powiedział: „ja przez Niego jestem posłany. On mnie wyprawił: 2 godziny chodu było do twojego domu”. Powiedziałem: „ja tego nie rozumiem, ty mówiłeś że jesteś Chrystusem a teraz jego posłańcem i ciebie z Nieba wyprawili na dwie godziny chodu do mojego domu i jeszcze niewłaściwy adres dali; wskazali ci dom Amerykanina a nie mój, ja tego nie rozumiem. Ja takich nieprawdziwych Chrystusów i posłańców w Związku Radzieckim spotykałem bardzo wielu, mnie tym nie podejdziesz: odejdź ode mnie szatanie, odejdź”. Wtedy on mi zaczął mówić następująco: „ty powinieneś wyprowadzić naród, ty jesteś Żydem, powinieneś wszystkich pokrzywdzonych zebrać, ze wszystkich stanów i wyprowadzić ich do Izraela”. Mówię nie rozumiem, mówi że Kościół Pana Jezusa Chrystusa będzie podnoszony w Izraelu. Na szczęście ja doszedłem do takiego przekonania: Są tacy którzy robią pochówek swoich ciał u podnóża góry. Cel tego jest taki: gdy przyjdzie Pan Jezus Chrystus, aby pierwszymi być z nim. Wierzę, że gdy przyjdzie Pan Jezus Chrystus- to nie na Górze Oliwnej on na mnie czeka a tam gdzie powinienem być to będę: w Ameryce Rosji, w Indii, czy w Australii, ale nie tam gdzie ty mówisz, żeby wyprowadzić naród. Mnie Pan Jezus Chrystus powiedział: „nie wierz tym pogłoskom. Ani z arabskiej pustyni, ani Alaski, ani z Nowej Zelandii, ani z Boliwii, ani z żadnego innego miejsca będzie wzięty Kościół. To jest zbłądzenie! Kościół będzie na wszystkich kontynentach chroniony przeze mnie! Ja uchronię swój Kościół. Ja zachowam swój Kościół. Kościół będzie wzięty ze wszystkich krańców Ziemi w jednym czasie. Kościół będzie patrzeć z wysokości na to co będzie działo się na Ziemi. Będzie płonął ogień tam i tam, wiele strasznych wydarzeń będzie działo się na Ziemi - ale Kościół już nie będzie na Ziemi - z tym on odszedł ode mnie. Dlaczego ja powiedziałem że tutaj muzyka jest z piekła? Są kasety- na których zapisany jest śpiew chrześcijański, a muzyka: rock, jazz, walce cielesne - to jest muzyka diabelska. Do Toronto zjeżdżały się różne grupy muzyczne, Klimenio ze Związku też tam przyjeżdżał. Kilka razy przeprowadzili Ewangeliczne nabożeństwo dla Żydów i Żydzi powiedzieli: o Boże jakie to bezprawie. U nas w grzesznym świecie nie ma takiej diabelskiej muzyki. Ja nie jestem przeciw muzyce i Pan nie przeciw - ale ona powinna być duchowa. Ludzie odchodzą od duchowego i wchodzą w taką ekstazę i ich unosi już wszystko cielesne. OPOWIADANIE STARUSZKA Z LAT DZIECIĘCYCH Pan mi powiedział: „patrz synu mój. Ja przez ciebie będę czynił pracę, ale żebyś ty tego nie przypisał sobie.” I tutaj chce opowiedzieć historię z mojego dzieciństwa - ona łączy się w mojej pamięci z tymi słowami Pana. Gdy byłem jeszcze chłopcem, nasz Zbór często odwiedzał pewien staruszek. Ten staruszek nie brał z sobą innych dzieci wierzących rodziców tylko mnie, abym z nim szedł do sąsiedniej wioski, gdzie on mieszkał. Dlaczego tak? Z początku tego nie rozumiałem, a potem myślę że zrozumiałem powód tego. Myślałem, że moja mama poprosiła go, aby on taką drogą zaprowadził mnie do jak to mówią: „sztundów”. Myślałem że się nie uda, ja na to się nie zgodzę. Było wtedy jedno wydarzenie, które do dzisiejszego dnia zostało w mojej pamięci. Bardzo żałuję, że wtedy nie było więcej świadków. Tego wydarzenia nigdy nie zapomnę, modlitwę tego staruszka. Modlitwę którą on wzniósł do Boga za mnie. Gdy on wypełniał się pomazaniem, gdy on wylał ten olej, gdy mówił: Panie ja myślałem że to będzie mój syn - a ten los przypadł dla niego. Nie rozumiałem co to znaczyło, on płakał. Panie u niego będzie nie lekka droga, nie lekkie życie, jemu będzie bardzo trudno, on będzie wiele „bity” nie będzie przyjmowany, ale Ty mu pomóż. Nie rozumiałem o co on się modli, co on chce ode mnie, jestem nie wierzący, ja tego nie rozumiałem. To była długa modlitwa, w tym także i na innych językach. Gdy się modlił był taki moment, że stał bardzo uniżony i płakał - łzy płynęły z jego oczu i on patrzył w Niebo a potem powiedział słuchaj. On długo mówił do mnie na nie zrozumiałym języku, już nawet wstałem i pochodziłem wokół niego, to była modlitwa w lesie gdy go odprowadzałem. Wtedy on po tej modlitwie usiadł, posadził mnie, objął, pocałował mnie w twarz i powiedział: „synu dla ciebie przeznaczony nie lekki los - chcę tobie powiedzieć, że przez ciebie Bóg będzie czynił, ja nie wiem co - ale Bóg bierze ciebie do swojej pracy. Gdy Pan Bóg będzie przez ciebie wykonywał jakąś pracę - nie przypisuj tego sobie”. On mówił „ja byłem obdarowany przez Boga” i on mówił jakie dary Pan Bóg jemu dał, mówił co on widział i co jemu Bóg odkrywał. Jego synowie o tym mówili i wiem, że jemu proponowali wielkie pieniądze, nawet mówili że mu zrobią złoty grobowiec, tylko ty daj nam środek do wyleczenia raka. On znał to - Bóg przez niego to czynił. Nie tylko wierzący ludzie do niego przychodzili ale i niewierzący. Pewnego razu to się działo na moich oczach: niewierząca kobieta, przyprowadziła swoją niewierzącą córkę, lekarze powiedzieli że u nich nigdy nie będzie dzieci. On tylko podszedł, położył rękę, pomazał olejem i powiedział; Panie ja zrobiłem to – co ty powiedziałeś, a za tym Ty stoisz, to nie moja praca, za tą pracą Ty stoisz. Ta córka tego roku została brzemienną, a teraz jest u niej czworo, lub pięcioro dzieci. Gdy ona urodziła pierwsze dziecko, to ona pokutowała i nawróciła się do Boga, widzimy co Bóg czyni. Staruszek mi powiedział; Wasia ja w swoje ucho wpuściłem to, co mi diabeł podszeptywał; „słuchaj, czy są tobie równi? Popatrz jakie ty masz Dary, jakie objawienia, nie ma równych tobie, ty lepszy od wszystkich. Moje ucho usłyszało to, i ja od tego czasu utraciłem Dary, Bóg zatrzymał je po to, aby mi nie popaść do piekła. Pamiętaj, że ty tylko jesteś osiołek, na którym chce jechać Pan Jezus Chrystus, jeżeli tam chwała i radość to nie dla osła, a dla Chrystusa Pana”. WIZYTA ANIOŁA Jeszcze jedno świadectwo o Aniele, który przyszedł do mnie i o ubranie prosił. Wtedy pracowałem w kotłowni i byłem bardzo chory. To było na drugi dzień po moim zwolnieniu, jednak nadal byłem w domowym areszcie i nie miałem prawa wyjeżdżać poza granice miasta. Jeżeli wyjadę – to będzie więzienie, powiedziałem im; „wieźcie mnie od razu do więzienia, dlatego; że jeżeli Bóg mnie pośle, to ja pojadę obojętnie do jakiegokolwiek miasta i w każde województwo”. Pojechałem i już w drodze mnie policja przechwyciła, zawieźli na komisariat i bili mnie tak; aż krew poszła mi ustami, przez nos i uszami, nie myślałem nawet, że zostanę żywym. Gdy usiadłem na wersalkę, zakryłem twarz rękoma, a przez nie spływała krew . Dzieci upadły na kolana (syn i starsza córka ) i wołali do Boga; Panie Boże zostaw nam tatę!, pamiętam ich modlitwę.. Gdy ten Anioł przyszedł byłem właśnie w takim stanie. Na stole we krwi leżała wata i opatrunki. Przyszedł ten człowiek, nie wiedziałem, że to był Anioł. Całe jego ciało było w skazach, tylko na ustach nie było skazy. Powiedział mi, że u niego całe ciało takie, i że On przyszedł do mnie po uzdrowienie. Dalej mówi; chodź uzdrawiaj, a ja mówię; „ja człowiek, nie mam prawa tego robić. Pan Jezus Chrystus powiedział; że niczego Sam nie czyni, to co Ojciec Mój czyni, to i ja to czynię, a ja kto taki jestem, jeżeli w przedzie nie widzę Stwórcy? Od siebie jeżeli będę czynił, to bez żadnego skutku”. On mówi to namaść mnie olejem i pomódl się, mówię, że nie mam prawa, objaśniam jemu co to jest wyznanie grzechów i proponuję jemu, aby to czynił, ale on tego czynić nie chce. Mówię dalej, nawet u mnie oleju nie ma, to można olejem słonecznikowym, tego też nie mam, to olej – który ty do motocykla wlewasz. Wszystko to działo się w kotłowni, tam gdzie ja pracowałem, mówię dalej, że my oleju do motorów nie wlewamy, to wodą mnie namaść. Ja mówię słuchaj brat, ja ciebie teraz namaszczę od głowy do nóg i ty będziesz mokrym, lecz zostaniesz takim samym – ponieważ namaścił ciebie Wasia. Jeżeli ty chcesz, aby Wasia to uczynił, to on to uczyni, ale ja nie widzę w przedzie czyniącego. On mówi chodź pomodlimy się, ja odpowiadam chodź modlimy się. Niech Pan Jezus Chrystus stanie się dla ciebie Niebiańską apteką i niech Swoim olejem i pomazaniem, pomoże tobie i ty pójdziesz uzdrowionym. My klęknęliśmy na kolana, nie modliliśmy się nawet pięć minut i w tym momencie zeszła na nas wyjątkowa siła. I w tym momencie jak błyskawica zajaśniała światłość. Światłość taka ze ja ją widziałem, nawet gdy miałem zakryte oczy. Nawet w czasie modlitwy przyszła myśl od szatana: Ile już czasu upłynęło jak ty nie patrzyłeś na ciśnienie wody a u ciebie gazowe kotły i bez kontrolowania w tym czasie, może nastąpić wybuch kotła. I od tej myśli ja się zerwałem i oczekiwałem kiedy przykrycie tego zabudowania będzie padać na mnie ale przykrycie nie pada, chwała Bogu! Podnoszę głowę i patrzę, nie ma już tego człowieka w skazach, w podartym ubraniu, w brudnych i podartych butach, w skarpetach, które powyłaziły i przymarzły, ten, który prosił ode mnie ubranie; Daj futerko daj skarpety w zamian. Upadłem do jego nóg, ale on mnie podniósł i mówi: „Nie czyń tego ja posłany skontrolować ciebie i doświadczyć, jak ty będziesz uczył, jak ty uczysz, jak ty postępujesz w życiu. Czy od serca oddasz, czy nie będzie ci szkoda? Oddasz od serca on każdą rzecz zapytywał, „A czy od serca oddajesz, nie szkoda ci?” A ja odpowiadam: „Nie szkoda mi” Ja jestem posłany doświadczyć ciebie, po to aby ci wręczyć Boże pomazanie: „i ty powinieneś być zawsze w nim – zawsze”. powiedział on. Zapytał mnie o różne miejsca Słowa Bożego, bez żadnego pobłażania. Potem włożył na mnie ręce i powiedział, że ja ostatni raz byłem w KGB, gdzie mnie bili, i już więcej KGB bić mnie nie będą. „Według lekarzy ty powinieneś umrzeć, masz odbite i przebite jedno płuco, wątrobę i ty nie powinieneś żyć. Ale od tej chwili powstrzymuje się u ciebie krwotoki i wszystko stanie się tak, że ty będziesz służył Bogu”. Gdy ja tutaj w Ameryce trafiłem do lekarzy i zrobili mi zdjęcia, to lekarz który mnie leczył, mówi przez tłumacza: „Ja chcę od niego usłyszeć o jego życiu. On miał bardzo skomplikowane życie”. Zapytuję go skąd on to wie? „Jako lekarz według tych zdjęć oceniam, że tacy ludzie jak ty nie żyją, to że chodzisz, to jest cud. Wszystko u ciebie zrosło się jakkolwiek. Kręgosłup, plecy i wnętrzności wszystko zniekształcone. Jak ty chodzisz i jak u ciebie wnętrzności pracują, to dla mnie jako lekarza jest zagadką”. Mówię, tak ja wiem, że żyję na kredyt Boży, dlatego też wiem, że żadna choroba nie dotknie mnie. Niech lekarze postawią ostatnią śmiertelną diagnozę, ale Pan Jezus powie: „A u mnie dla niego życie!” Alleluja. Amen.
 
 
  www.jezuspanem.pl.tl