Polska Społeczność Chrześcijańska w Holandii
  Powrót marnotrawnego syna
 
Powrót marnotrawnego syna Witam was drodzy przyjaciele miłością Pana naszego Jezusa Chrystusa! Mam pragnienie powiedzieć wam o miłości Bożej, jaką On okazał i okazuje w moim życiu. Nazywam się Sergiej Bobrowski. Urodziłem się w Ukrainie, w województwie winnickim w zwykłej wiejskiej rodzinie. Było to 30 maja 1961 roku w czasie radzieckiej przebudowy. Moi rodzice wraz ze mną pojechali mieszkać do miasta Zapolarne w murmańskim województwie - jest na samej granicy z Norwegią. Gdy skończyłem 5 lat moi rodzice się rozwiedli. Mniej więcej za rok do naszego domu przyszedł ojczym, z którym żyjemy do obecnego czasu. Materialnie nasza rodzina nie miała żadnych braków, ale stosunki między ojczymem a mną nie układały się dobrze. W dzieciństwie, a także później lubiłem czytać. Moja dusza pragnęła czegoś czystego i doniosłego. Lubiłem muzykę, przyrodę, kwiaty, często chodziłem na ryby. Moje serce napełnione było czymś jasnym, a na każdym kroku przychodziło mi się stykać z realiami całkiem innego, szorstkiego świata do którego ja w ogóle nie byłem przystosowany.. Wyciągnąłem wniosek, aby normalnie żyć w takim świecie to trzeba silnym i mądrym. Z tego względu zacząłem zajmować się sportem. Począwszy od 8 klasy, z kolegami zacząłem pić wino. Po ukończeniu 10 klasy wraz z kolegą będąc pod wpływem alkoholu, uczyniliśmy zły czyn, pobiliśmy 2 chłopców i zabraliśmy im niewielką sumę pieniędzy. Ukarano nas za to 1,5 roku pozbawienia wolności. Jeszcze gdy siedziałem na sankcji, mnie nie jeden raz odsyłali do karceru z powodu mojego nie pokornego charakteru. Gdy przybyłem do Karelii tj. do koloni dla młodych złoczyńców spotkałem się z zorganizowaną samowolą. Administracja dla uspokojenia niepokornych stosowała różne metody z zastosowaniem fizycznej siły. Nieraz znosiłem te poniżające znęcania i silne pobicia. Przez kilka dni przebywałem pośród zasądzonych paragrafem tzw. "odrzuconego”. Można to było zmienić, ale w zamian koniecznie trzeba było przejść bardzo groźne próby. W łaźni na mnie za moją zgodą powinni wylać na przemian 3 pojemniki gorącej i zimnej wody. Nas było dwóch gotowych do takiej procedury. My otrzymaliśmy opiekę drugiego stopnia i po tym byliśmy odesłani do koloni karnej w celu leczenia nas z poparzenia. Tam leczyliśmy się wszyscy razem od małoletnich do więźniów recydywistów. Temperatura nie spadała, poparzenie piekło ogniem. Gdy rany zaczęły się goić, całe ciało pokrywało się pęcherzykami. Ból był nie do wytrzymania. Cały ten czas dawali nam zastrzyki. Na mnie nie było czystego miejsca. Pielęgniarki szczypcami usuwały te resztki i wyciskały ropę, przemywały także rany. Po tym na ciele pojawiały się głębokie ranki. Trochę się podleczyłem i powstał u mnie nowy problem. Zachorowałem na zapalenie obydwu płuc. Do tego czasu jeszcze jakoś znajdowałem siły do przemieszczania się. A od tego czasu położyłem się całkiem bezsilny. Leżałem pod kroplówką kilka dni w półświadomym stanie. To był czas walki życia ze śmiercią. Dzisiaj jest mi jasne, że wtedy ochronił mnie Pan i to był nie jeden przypadek Jego miłości w moim życiu. Niespodziewanie prędko dochodziłem do zdrowia. Wielu zasądzonych współczuło mi i w miarę możliwości pomagali. W niedługim czasie mnie wypisali i z powrotem skierowali do koloni karnej dla niepełnoletnich złoczyńców. Na nikogo nie narzekałem, nikomu się nie skarżyłem. Administracji również nie było wygodnie robić szum w mojej sprawie. Za niedługo mnie odesłali do koloni karnej dla pełnoletnich złoczyńców w Murmańsku. Tam czekało na mnie wiele nowych, niedobrych przygód. Było bardzo ciężko, ale ja do takiego życia byłem już zahartowany. Zwolniony zostałem w 1982 roku, rodzice moi w tym czasie zamienili mieszkanie w Zapolarnym na mieszkanie w Brodach na Ukrainie. Mi jednak nie spodobało się mieszkać z rodzicami dlatego z powrotem pojechałem w Murmańsk i zamieszkałem u mojej ciotecznej siostry. Tam spotkałem starych kolegów i w moim życiu rozpoczął się okres więziennego życia. Znowu trafiłem do więzienia za okradanie mieszkań, mój 2 wyrok to 3 lata ciężkiego więzienia. To było w 1982 roku. W 1985 roku znowu wyszedłem na wolność i zapragnąłem jechać mieszkać do Brodów do rodziców. Zajechałem jednak do ciotecznego brata w gości do Leningradu. Tam zaznajomiłem się z dziewczyną, która została moją żoną. Wesele nasze odbyło się w Brodach, ale mieszkać pojechaliśmy do Leningradu. W 1987 roku urodziła się u nas dziewczynka, ale ojciec ze mnie był zły. Lubiłem chodzić po barach, restauracjach, często nie nocowałem w domu. W krótkim czasie znowu zostałem skazany na 1,5 roku więzienia. Siedziałem w województwie archangielskim. W 1989 zostałem zwolniony i z żoną pojechaliśmy mieszkać do Brodów. Jednak nadal żyłem rozwiązłym życiem. W krótkim czasie moja żona z córka opuściły mnie i odjechały do Leningradu, za parę dni pojechałem do nich z zamiarem mieszkania oddzielnie od teściowej w służbowym mieszkaniu mojej żony. Życie rodzinne mi się nie układało, bardzo piłem alkohol, zrobiłem się agresywny. W pijanym stanie mogłem uczynić wszystko co miałem na myśli. 3 razy miałem złamany nos, 2 razy odzyskiwałem przytomność na operacyjnym stole gdy mi zszywano głowę, we mnie było bardzo dużo mocy demonicznej. Pewnego razu przywieziono mnie zakrwawionego pogotowiem ratunkowym do szpitala, siekierą rozcięto mi głowę. Po operacji wózek sanitarny wraz ze mną wywieźli na korytarz. Uświadomiłem sobie że w takich wypadkach zawsze wzywają policję i uciekłem ze szpitala wyskakując z 2 piętra. Żona wprost bała się mieszkać ze mną. Zrobiłem się nieobliczalny. W 1991 roku po popełnieniu ciężkiego złego czynu przebywając podczas śledztwa w więzieniu zacząłem uświadamiać sobie moje położenie, ogarnął mnie wielki strach. Stałe naprężenie układu nerwowego doprowadziły do wielkich problemów zdrowotnych, zaczęły mnie boleć nerki. W wielkim żalu wołałem do Boga. Pewnego razu skurczony na żelaznych łożu, w strasznym bólu, zobaczyłem widzenie. Widziałem gwiezdne niebo, i wielka ręka palcem pokazywała w górę. Ból natychmiast zniknął, a ja się uspokoiłem i zasnąłem. Obudziłem się zdrowym z uczuciem spokoju w sercu. Nie jeden raz w życiu odczuwałem Bożą ochronę, mam wielki żal że nie rozumiałem tego. Jeszcze przed więzieniem w młodości miałem wypadki, ale zawsze kończyło się tylko na strachu. W 1982 roku ja z kolegą okradłem mieszkanie, po linie z dachu wszedłem przez balkon do mieszkania na 9 piętrze. Zabrałem z niego materialne drogocenności, wyjść z tego mieszkania przez drzwi nie mogłem, ponieważ drzwi od wewnątrz otwierały się tylko kluczem. Kolega zaczął mnie podciągać na linie, ale nie utrzymał i upadłem w dół odbijając sobie nerki. Znowu znalazłem się w szpitalu, zrobiono mi punkcję kręgosłupa i odwieziono do śledczego izolatora. W 1998 roku tutaj w Brodach, podczas następnego pijaństwa w ciemnym podjeździe cudzego budynku, podciąłem sobie żyły. Do przytomności doszedłem w szpitalu, gdy mi zszywano ręce. We wszystkich tych tragicznych sytuacjach, zawsze mnie ratowała ręka Wszechmogącego Boga, Bóg zawsze był blisko mnie. W więzieniu „Chresti”, gdzie ja odsiadywałem wyrok, było bardzo dużo literatury ze wschodu, i ja się nią bardzo zachwyciłem. Przywieziono mnie do Morszańska do tambowskiego województwa, tutaj jeszcze bardziej zachwyciłem się literaturą wschodu. Otrzymałem wyrok 8 lat ciężkiego więzienia. Trzy lata zajmowałem się medytacjami, oswoiłem się z metodą kropelkowego masażu. Nie będę wchodził w szczegóły, chcę tylko powiedzieć, że za tym wszystkim stoją złe duchy. Człowiek, który zajmuje się tą metodyką, całkowicie popada w zależność sił zła, a także ludzie którzy korzystają z usług takich lekarzy. Pewnego razu przeczytałem modlitwę celnika, i kilka razy głośno ją powtórzyłem. Na duszy zrobiło mi się lekko i radośnie. Wiele razy zajmowałem się medytacjami, a tak przyjemnie i lekko na duszy nigdy mi nie było. W maju 1998 roku mnie zwolnili z więzienia i pojechałem do Leningradu - obecnie Petersburg, aby zobaczyć żonę i córkę. Moja żona mieszkała już z innym mężczyzną, córka mnie nie pamiętała i nic dobrego w tym czasie dla niej nie mogłem dać. Jedna banda zaproponowała mi być z nimi, jeśli tylko dobrze sprawuję się w bójkach. Odmówiłem i pojechałem na Ukrainę. Znowu zacząłem pić, opuściłem się jeszcze bardziej, moralnie upadłem na samo dno, znowu robiłem złe czyny. Nic mnie nie zadowalało, zacząłem nienawidzić wszystkich i siebie także. Wynosiłem z domu i sprzedawałem różne przedmioty. Pewnego razu będąc w tragicznym stanie, wyszeptałem słowa, aby Bóg mnie zbawił. W tym czasie zobaczyłem jak coś ciemne i straszne oddaliło się ode mnie i wyleciało przez zamknięte okno. Leżałem w chłodnym pocie nie wiedząc co się zemną dzieje. Po tym ja od czasu do czasu zachodziłem do prawosławnej cerkwi. Pojechałem na cztery miesiące do Czerniwcy, razu pewnego w jesieni bez kurtki cały we krwi szedłem nie wiedząc dokąd. Do mnie podszedł nieznajomy chłopiec, on wziął mnie do siebie do domu nakarmił, przebrał mnie i podarował mi cudowną skórzaną kurtkę. Więcej go nigdy nie widziałem, teraz gdy wspominam ten przypadek to mówię: Boże zbaw jego i zachroń dla siebie. To przeżycie mnie jeszcze nie zatrzymało, znowu zacząłem grzeszyć i kraść. Niespodziewanie zaczął się u mnie psuć wzrok, z oczu płynęły łzy niczego nie widziałem. Zacząłem chodzić po domach i cokolwiek prosić u ludzi, Chwała Bogu ludzie mi pomagali, byli tacy którzy mnie wyganiali. Kiedyś śmiałem się z takich ludzi a teraz ja jestem gorszy od nich. Niektórzy bili mnie a nie miałem jak się obronić, już nie pamiętam jak głodny, opuchnięty ledwie żywy wracałem do domu w Brodach. W domu siedziałem cztery miesiące nie wychodziłem nawet na ulice, czytałem chrześcijańską literaturę, czytałem ewangelię i modliłem się do Boga. Za rok sprawy potoczyły się lepiej, zacząłem się zajmować małym biznesem, znowu popiłem, uczyniłem zło i znowu popadłem do więzienia. Więzieniu zostałem ciężko pobity, nie chciałem już żyć. W swoim sercu wołałem do Boga i prosiłem o pomoc, Pan Bóg był bardzo miłosierny dla mnie. Prosiłem Boga aby przyszła do mnie moja mama, ona kiedyś powiedziała że do mnie już więcej nie przyjdzie. Pan Bóg ją posłał do mnie, mama przyniosła mi także produkty. Dziękowałem za to Bogu, i teraz zwracam się tylko do niego, odczuwałem że On jest obok mnie. W każdy dzień czytałem ewangelię i modliłem się do Boga. W 2002 roku odwiedziłem Zbór i pokutowałem, Pan Jezus Chrystus uwolnił mnie od złych nawyków, było to w koloni karnej nr 48 w Lwowie. Prosiłem aby Pan Jezus Chrystus ochrzcił mnie Duchem Świętym. W czasie modlitwy 2003 roku Bóg ochrzcił mnie Duchem Świętym, Pan Jezus Chrystus dał mi ten niepowtarzalny dar, uzdrowił także mój chory kręgosłup, Chała jemu! 2003 roku 23 sierpnia zwolnili mnie z koloni karnej, blisko szesnaście lat odsiedziałem w więzieniu. Codziennie w moim życiu odczuwam obecność i kierownictwo Boże. Jestem członkiem zboru Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Pan mi we wszystkim pomaga, nie mam żadnych braków, u mnie jest wszystko co potrzebne do szczęśliwego życia.. Za wszystko dziękuję Bogu, który tak długo i cierpliwie czekał powrotu syna marnotrawnego. Pan bardzo nas kocha i nigdy nas nie opuści. Nikt też nie jest w stanie wyrwać nas z Jego ręki. Nikt inny nie kocha nas tak bezmiernie jak Pan Jezus Chrystus, jak Bóg Ojciec i Duch Święty. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że syna Swego Jedno-rodzonego dał, aby każdy kto w Niego uwierzy miał Żywot Wieczny” Ew. Jana 3;16 Sergiej Bobrowski
 
  www.jezuspanem.pl.tl